Polka i dwoje Ukraińców oskarżonych o handel ludźmi i zmuszanie pięciorga obywateli Kolumbii do niewolniczej pracy w zakładzie mięsnym - poinformował szef Prokuratury Rejonowej Radom-Wschód Cezary Ołtarzewski. Za zarzucane im czyny grozi od trzech do 20 lat pozbawienia wolności. Proces toczy się w radomskim sądzie.
Polka to pracownica agencji pośrednictwa pracy w Radomiu, która zajmowała się werbunkiem pracowników. Dwoje obywateli Ukrainy koordynowało i nadzorowało pracę Kolumbijczyków w radomskim zakładzie.
Z ustaleń śledczych wynika, że zakładzie mięsnym stosowano wobec Kolumbijczyków przemoc fizyczną i słowną, przymuszano do wykonywania obowiązków niezależnie od stanu zdrowia, pozbawiono ich paszportów i zabierano pieniądze. Nie mogli swobodnie opuszczać miejsca zamieszkania.
Podejrzani nie przyznali się do winy. Według nich cudzoziemcy wiedzieli, w jakich warunkach mieli pracować i dobrowolnie się na to zgodzili. Nie była też wobec nich stosowana żadna forma przemocy. Za zarzucane przestępstwa grozi kara pozbawienia wolności od trzech do 20 lat.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Do Polski przez Hiszpanię
W lutym 2023 r. Kolumbijczycy zostali wylegitymowani w Radomiu przez funkcjonariuszy nadwiślańskiej Straży Granicznej. Cudzoziemcy mieli pozwolenie na pracę w naszym kraju, ale nie mieli prawa pobytu w Polsce.
Kolumbijczycy przedostali się do Polski przez Hiszpanię. Śledczym wyjaśnili, że zdecydowali się przyjechać do naszego kraju, bo obawiali się o swoje bezpieczeństwo w zawładniętej przez kartele narkotykowe Kolumbii. Przy okazji wyszło na jaw, w jakich warunkach przyszło im żyć i pracować.
W znalezieniu pracy pomogła im biegle władająca językiem hiszpańskim Polka, pracownica agencji pośrednictwa pracy w Radomiu. Zajmowała się wyszukiwaniem poprzez fora internetowe chętnych do pracy. Przedstawiła im ofertę i warunki pracy oraz zakwaterowania, które jednak na miejscu okazały się zupełnie inne. Prokuratura ustaliła też, że Karina W. przyjęła od trójki poszkodowanych Kolumbijczyków po tysiąc złotych. Miała załatwić im za to karty stałego pobytu, z czego się jednak nie wywiązała.
"Pozbawiono ich paszportów"
Zdaniem śledczych cudzoziemcy znaleźli się w Polsce w trudnym położeniu. W miejscu pracy wykorzystano ich bezradność, bo przebywali w obcym kraju, nie znali języka, mieli problemy w komunikacji także z osobami nadzorującymi wykonywanie przez nich obowiązków.
Według prokuratury, kiedy obywatele Kolumbii przyjechali do Polski, na kilka miesięcy pozbawiono ich paszportów. Stosowano groźby, używano słów wulgarnych, przymuszano do pracy niezależnie od stanu zdrowia. Jeden z cudzoziemców doznał w pracy urazu nogi, gdy nadzorujący go inny pracownik rzucił mu na stopę skrzynkę wypełnioną mięsem. Jedna z Kolumbijek miała problemy związane z ciążą, a mimo to musiała stawić się w pracy.
Pracownikom - według aktu oskarżenia - przysługiwała tylko 15-minutowa przerwa w ciągu dnia, gdy mogli odejść od linii produkcyjnej. Za pracę otrzymywali średnio około 1,5 tys. zł miesięcznie. Ograniczano im też możliwości opuszczania hostelu, w którym byli zakwaterowani.
Kolejna rozprawa ma się odbyć pod koniec maja.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Autorka/Autor: pop
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Piotr Polak/PAP