- Dzień po manifestacji "oburzonych" w Rzymie, która przerodziła się w gwałtowne starcia z policją, przeważa oburzenie i wstyd - relacjonuje z włoskiej stolicy Marek Lehnert, korespondent Informacyjnej Agencji Radiowej.
Lehnert mówił w TVN24, że włoska prasa wybija w niedzielę na czołowe miejsce fakt, że w 81 krajach, w których zorganizowano manifestacje, miały one charakter pokojowy, a jedynie we Włoszech "doszli do głosu barbarzyńcy". - Włochom za to jest wstyd, wywołuje to ich ogromne oburzenie - dodał. Władze obiecują, że zatrzymają wszystkich winnych, postawią ich przed sądem i ukarzą.
Korespondent podkreśla także, że zniszczenia w Rzymie po sobotnich zamieszkach są ogromne. - Jeszcze ich nie oszacowano, ale będą to miliony euro - mówi.
Chuligani wśród "oburzonych"
Sobotnia manifestacja "oburzonych" zamieniła się w starcia z policją, gdy prym podczas demonstracji zaczęli wieść chuligani, zakłócając jej przebieg. Według telewizji RAI około 70 policjantów i demonstrantów zostało rannych.
Miejscem gwałtownych zamieszek był głównie plac przed bazyliką św. Jana na Lateranie, gdzie miał odbyć się pokojowy wiec na zakończenie demonstracji. Chuligani zaatakowali policję i jej pojazdy z trzech stron. Podpalone zostały samochody policji i karabinierów; pałkami i kamieniami zniszczono kilka innych wozów. Funkcjonariusze uciekali z płonących pojazdów. Ranny został fotoreporter, zaatakowano ekipę włoskiej telewizji.
Źródło: TVN24, PAP