Brytyjska prasa, komentując w piątek na pierwszych stronach przedstawiony dzień wcześniej program Partii Konserwatywnej, podkreśla, że w czerwcowych wyborach premier Theresa May wyraźnie liczy na zdobycie głosów części tradycyjnych wyborców Partii Pracy.
Konserwatywny dziennik "The Daily Telegraph" pochwalił czwartkowe wystąpienie May, nazywając jej propozycje "mainstreamowym manifestem". "Theresa May przedstawiła wczoraj swoją wizję konserwatyzmu, kwestionując 'kult egoistycznego indywidualizmu' i nie zgadzając się na 'niekontrolowane' funkcjonowanie wolnego rynku" - oceniła gazeta.
May przekonywała, że nie ma czegoś takiego jak 'mayizm'. To fałszywa skromność. Ten manifest (...) wyznacza jednak wyraźną filozofię polityczną, odstępując na lewo od 'thatcheryzmu' i przypisując państwu silną rolę na rzecz dobra publicznego. Tym ruchem - wymagając od bogatszych ponoszenia większych kosztów na starość, aby chronić 'zwykłych, pracujących ludzi' - May ryzykuje alienacją tradycyjnych wyborców Partii Konserwatywnej. (...) To ryzyko, na które może sobie pozwolić tylko bardzo pewny konserwatysta, ale ona ma świadomość, że nawet ta kwestia blednie przy definiującym wyzwaniu negocjacji ws. Brexitu "The Times"
"Telegraph" odnotował, że May "przedstawiła plany większej ingerencji państwa w zarządach firm, szkołach i sektorze energetycznym, opisując prawdziwy konserwatyzm+ jako wiarę 'w dobro, które może uczynić rząd'". "Stratedzy Partii Konserwatywnej mają coraz większe nadzieje, że May może przekonać wyborców, którzy przez pokolenie odrzucali torysów. (...) May przedstawiła szereg propozycji programowych, m.in. dotyczących pensji minimalnej, kwoty wolnej od podatku i migracji, propozycji, które zostały stworzone po to, aby przekonać niezdecydowanych wyborców laburzystów, którzy poparli Brexit" - analizowali dziennikarze gazety. Twierdzą że "kluczowym słowem w haśle torysów 'Naprzód, razem' - jest słowo 'razem'". "Celem jest zjednoczenie kraju poprzez wygranie dla Partii Konserwatywnej serc byłych wyborców UKIP i Partii Pracy. Zdaniem Theresy May wymaga to postawienia na pragmatyzm, a nie na ideologię. (...) Premier chce polityki, która odpowiada na realne potrzeby ludzi i jest kształtowana przez moralność, próbuje wypracować zrozumienie konserwatyzmu na nasze czasy" - ocenili.
"May sięga po głosy z bastionów Partii Pracy"
Z taką analizą zgodził się również "The Times", który ocenił na pierwszej stronie, że poprzez nowy program "May sięga po głosy z bastionów Partii Pracy". Dziennik zaznaczył, że szefowa rządu "obiecała zweryfikować niezasłużone przywileje w ramach budowania 'wielkiej merytokracji'", wprowadzając m.in. trudne reformy dotyczące finansowania opieki społecznej dla starszych osób i zwiększając rolę państwa. "Konserwatywny manifest wyborczy jest ostrożny gospodarczo, ale odważny politycznie i na lata wskaże logikę podejmowania decyzji" - ocenił "Times".
"May przekonywała, że nie ma czegoś takiego jak 'mayizm'. To fałszywa skromność. Ten manifest (...) wyznacza jednak wyraźną filozofię polityczną, odstępując na lewo od 'thatcheryzmu' i przypisując państwu silną rolę na rzecz dobra publicznego. Tym ruchem - wymagając od bogatszych ponoszenia większych kosztów na starość, aby chronić 'zwykłych, pracujących ludzi' - May ryzykuje alienacją tradycyjnych wyborców Partii Konserwatywnej. (...) To ryzyko, na które może sobie pozwolić tylko bardzo pewny konserwatysta, ale ona ma świadomość, że nawet ta kwestia blednie przy definiującym wyzwaniu negocjacji ws. Brexitu" - analizowała gazeta. "The Times" zwrócił też jednak uwagę, że "w programie jest wiele zapisów dla tych, którzy sobie ledwo radzą, ale niewiele dla tych, którzy mają większe aspiracje". "Osoby przedsiębiorcze z definicji nie mają w zwyczaju poszukiwania wsparcia państwa. Dobrobyt Wielkiej Brytanii opiera się właśnie na nich i jeśli państwo stanie się obciążeniem dla ich energii, łagodny Brexit będzie najmniejszą z ofiar" - dodał.
Pogrzebane dziedzictwo
Z kolei centrolewicowy "Guardian" zaznaczył, że "manifest (Partii Konserwatywnej) zrywa z dziedzictwem (byłego premiera) Davida Camerona i (byłego ministra finansów) George'a Osborne'a, obiecując większą rolę państwa w gospodarce". "Najbardziej uderzające są akapity odrzucające leseferystyczny kapitalizm" - podkreślono. Dziennikarze gazety odnotowali również, że w odróżnieniu od przedstawionego we wtorek programu wyborczego Partii Pracy, torysi nie przygotowali jednak żadnych wyliczeń dotyczących finansowania złożonych obietnic. "Guardian" zacytował także Carolyn Fairbairn z organizacji biznesowej CBI, która oceniła, że "manifest Partii Konserwatywnej ma piętę achillesową: w globalnym wyścigu po najbardziej utalentowanych pracowników i innowacje brytyjskie firmy ryzykują pozostanie w blokach startowych z racji jednoznacznego sprzeciwu wobec imigracji". Eurosceptyczny "Daily Mail" rozpływał się jednak w pochwałach dla programu wyborczego Partii Konserwatywnej.
Autor: mtom / Źródło: PAP