Dobrze, że wreszcie mamy umiarkowane spojrzenie i pewne zachęty do zmian, które trzeba przeprowadzić w Unii Europejskiej - powiedział szef MSZ Witold Waszczykowski, komentując środowe wystąpienie szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera w Parlamencie Europejskim.
Waszczykowski w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej stwierdził, że wystąpienie Junckera było "umiarkowane", co - jak oświadczył - może oznaczać, że "i Komisja, i szef Komisji przeżyli pewną refleksję".
- Szef Komisji Europejskiej odszedł od zalecania jeszcze więcej tego samego, bo takie mieliśmy recepty po Brexicie, po tym, jak Wielka Brytania zagłosowała za wyjściem z Unii Europejskiej. Wtedy wydawało nam się, że elity brukselskie nie poddały tego, co się stało, pewnej koniecznej refleksji. Stały uporczywie na stanowisku, że nic się nie stało, a dotychczasowy kształt Unii jest w dalszym ciągu aktualny - stwierdził Waszczykowski.
Ocenił, że "chyba wreszcie po miesiącach uznano", że brexit "jednak jest ciosem i należy jakąś refleksję w związku z tym odbyć, zastanowić się nad reformami". - Dobrze, że wreszcie mamy umiarkowane spojrzenie, pewne zawoalowane zachęty do zmian, które trzeba przeprowadzić - dodał.
KE powinna być "ciałem mniej politycznym"
Waszczykowski powiedział, że stanowisko Polski jest jasne i - zdaniem polskiego rządu - "Unia wymaga reform" i cały "mechanizm decyzyjny w UE wymaga reform".
- Więcej prerogatyw powinno być danych Radzie Europejskiej, ponieważ ona składa się z polityków mających demokratyczną legitymację - najczęściej to są premierzy bądź prezydenci wybrani w powszechnych wyborach albo desygnowani przez parlamenty narodowe - oświadczył.
Jego zdaniem Komisja Europejska powinna mieć inną rolę i być "ciałem mniej politycznym", a "bardziej technicznym", które będzie czuwać nad realizacją traktatów. KE - w opinii Waszczykowskiego - nie powinna monitorować, ani dyscyplinować państw członkowskich "tam, gdzie nie ma do tego uprawnień".
Waszczykowski chce żółtych i czerwonych kartek w UE
Większą rolę Waszczykowski dałby parlamentom narodowym, które - jak stwierdził - powinny "mieć prawo blokowania pewnych inicjatyw wspólnotowych", czyli prawo do żółtych i czerwonych kartek.
- Więcej kwestii powinno być też decydowanych przez konsensus, ponieważ one zahaczają albo o sprawy bezpieczeństwa międzynarodowego czy bezpieczeństwa państw członkowskich, albo są prerogatywą państw członkowskich. Mam na myśli choćby kwestie socjalne, społeczne, kulturowe, które nie powinny być regulowane przez UE - powiedział szef polskiej dyplomacji.
Opowiedział się też za przestrzeganiem w większym stopniu zasady subsydiarności. - Jeśli coś można załatwić lokalnie, załatwiamy to lokalnie, a nie narzucamy odgórną dyrektywę, która jest często dyktowana przez kilka państw mających ambicje do przewodzenia w Unii - powiedział.
Autor: pk\mtom / Źródło: PAP