Społeczność międzynarodowa została we wtorek wezwana przez premiera Armenii Nikolę Paszyniana do potępienia działań Azerbejdżanu i Turcji w Górskim Karabachu. Według niego w Nachiczewanie na południu Azerbejdżanu są już tureckie wojska, co wyklucza podjęcie negocjacji z władzami w Baku. Do natychmiastowego zakończenia walk jednogłośnie wezwała Rada Bezpieczeństwa Narodów Zjednoczonych.
Paszynian w programie "60 minut" w rosyjskim kanale telewizyjnym Rossija 1 powiedział, że jednostki armii tureckiej są już na terenie Nachiczewańskiej Republiki Autonomicznej w Azerbejdżanie, a tureccy oficerowie biorą nawet udział w zarządzaniu żołnierzami azerskimi.
- Turcja jest rzeczywiście zaangażowana w ten konflikt. Według naszych rzetelnych informacji instruktorzy wojskowi i wysoki rangą personel wojskowy jest na stanowiskach dowodzenia armii Azerbejdżanu, a w niektórych miejscach nawet dowodzi działaniami wojskowymi - oświadczył Paszynian. - Społeczność międzynarodowa musi zdecydowanie potępić agresywne działania Azerbejdżanu i potępić działania Turcji. Musi zażądać wycofania się Turcji z tego regionu - podkreślił szef armeńskiego rządu.
Zdaniem Paszyniana konflikt w Górskim Karabachu powinien być rozwiązany drogą negocjacji, ale obecnie atmosfera temu nie sprzyja. - Powinien odbyć się proces negocjacji pokojowych, ale do tego musi być odpowiednia atmosfera. Bardzo trudno mówić o rozmowach, gdy prowadzone są działania wojskowe. Wszelka przemoc musi zostać powstrzymana, a Azerbejdżan musi przyjąć zasadę, że nie ma militarnego rozwiązania dla Górskiego Karabachu - zaznaczył premier.
Azerbejdżan zaprzecza obecności tureckich wojsk
Informacjom o obecności tureckich wojsk na terenie Azerbejdżanu zaprzeczył prezydent tego kraju Ilham Alijew. - Turcja nie jest stroną konfliktu, nie uczestniczy w nim, to nie jest konieczne - powiedział. Według niego działania Turcji mają na celu wyłącznie "stabilizowanie sytuacji w regionie".
- Turcja jest naszym bratnim krajem i naszym sojusznikiem. Daje nam jedynie wsparcie moralne i jesteśmy wdzięczni jej za tę solidarność - stwierdził Alijew. Zaprzeczył także informacjom, jakoby w konflikt mieli się zaangażować bojownicy z Syrii. - To kolejna fałszywa wiadomość. Brak jest na to jakichkolwiek dowodów - oświadczył.
Wcześniej we wtorek władze Armenii podały, że turecki myśliwiec F-16 zestrzelił armeński samolot bojowy Su-25. Według ministerstwa obrony w Erywanie zginął pilot maszyny, która była w trakcie wykonywania misji. Jak podkreśla agencja Reutera, taki incydent oznaczałby potencjalnie poważną eskalację konfliktu w regionie Kaukazu Południowego.
Turcja odrzuciła te oskarżenia i określiła informacje Armenii jako "absolutnie nieprawdziwe". Dyrektor do spraw komunikacji w gabinecie prezydenta Turcji Fahrettin Altun powiedział, że "Armenia powinna wycofać się z okupowanych terytoriów zamiast uciekać się do tanich sztuczek propagandowych".
Rada Bezpieczeństwa ONZ wzywa do zakończenia walk
Podczas posiedzenia przy drzwiach zamkniętych Rada Bezpieczeństwa zaapelowała o "natychmiastowe zakończenie śmiercionośnych walk" w spornym regionie Górskiego Karabachu między Azerbejdżanem a siłami separatystów wspieranymi przez Armenię.
W krótkim oświadczeniu Rady ogłoszonym po nadzwyczajnym posiedzeniu, które zostało zwołane na wniosek europejskich członków RP: Belgii, Estonii, Niemiec, Francji oraz Wielkiej Brytanii, podkreślono, że Rada w pełni popiera apel sekretarza generalnego ONZ Antonio Guteressa o natychmiastowe zaprzestanie walk, rozładowanie napięć i bezzwłoczne wznowienie konstruktywnych negocjacji, jaki skierował do zwaśnionych stron.
RB potwierdziła też swe całkowite poparcie dla "centralnej roli państw współkierujących pracami tzw. grupy mińskiej" (Stany Zjednoczone, Rosja i Francja) działającej w ramach Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Wezwała strony do ścisłej współpracy z tą grupą w celu "bezzwłocznego wznowienia dialogu bez żadnych warunków wstępnych".
Po dyskusji za zamkniętymi drzwiami jej członkowie "wyrazili zaniepokojenie doniesieniami o działaniach wojskowych na dużą skalę wzdłuż linii kontaktowej w strefie konfliktu w Górskim Karabachu" - relacjonuje agencja Reutera.
Wymiana ognia w Górskim Karabachu
Dotychczasowe informacje na temat ofiar i rannych w konflikcie są rozbieżne. Według Górskiego Karabachu zginęło 84 jego żołnierzy, a także dwoje cywilów. O 12 ofiarach śmiertelnych oraz 35 rannych wśród ludności cywilnej mówi prezydent Azerbejdżanu, który nie ujawnia jednak, czy zginęli jacyś azerscy żołnierze.
Armeński rzecznik praw człowieka Arman Tatojan oświadczył, że czterech cywilów z Górskiego Karabachu zginęło, a kilkudziesięciu zostało rannych. Z kolei ministerstwo obrony Armenii przekazało, że około 200 żołnierzy zostało rannych, lecz większość z nich doznała lekkich obrażeń i powróciła już do działań. Erywań poinformował także o pierwszej śmierci cywila na terenie Armenii.
Źródło: PAP