Walka z dyktaturą kosztowała życie 300 Egipcjan?


- Od początku protestów w Egipcie zginęło około 300 osób - stwierdziła Wysoka Komisarz Narodów Zjednoczonych do spraw Praw Człowieka. Navi Pillay podkreśliła jednak, że są to "niepotwierdzone dane".

Wysoka Komisarz stwierdziła, że jest "głęboko zaniepokojona rosnącą liczbą ofiar" w Egipcie podczas bezprecedensowych antyprezydenckich demonstracji.

- Liczba ofiar wzrasta każdego dnia i część niepotwierdzonych doniesień sugeruje, że mogło zginąć 300 osób, ponad trzy tysiące zostało rannych, a setki zatrzymano - sprecyzowała w komunikacie. - Domagam się usilnie od egipskich władz zapewnienia, że policja i inne siły porządku będą unikać użycia siły - dodała.

Zamieszki w Egipcie trwają już ósmy dzień. Przez ulice Kairu, Aleksandrii i wielu innych miast codziennie przetaczają się setki tysięcy protestujących, domagających się ustąpienia prezydenta Hosniego Mubaraka. Przez cztery pierwsze dni policja próbowała brutalnie poskromić ludzi, co skutkowało licznymi ofiarami, po obu stronach starć. W piątek na ulice wyszło wojsko, natomiast policja stopniowo zniknęła.

Do tej pory nie ma oficjalnej liczby ofiar starć między siłami porządkowymi a demonstrującymi. Agencja AFP podaje, że podczas tygodniowych zamieszek zginęło 125 osób. Według Reutera, bilans ten jest jeszcze wyższy - mowa jest o 138 zabitych.

Źródło: PAP, lex.pl