Czy 27-letni David Calvert to Jon Venables, dziecięcy zabójca, który prawie dwie dekady temu zamordował dwulatka? Tak uważa wielu Brytyjczyków. Sam Calvert broni się: - To nie ja, nic złego nie zrobiłem. I najprawdopodbniej mówi prawdę, bo Wielką Brytanią wstrząsneła wiadomość, że Venables znów trafił za kratki.
W 1993 roku dwóch brytyjskich 10-latków, Jon Venables i jego kolega Robert Thompson, uprowadzili małego chłopca, dwuletniego Jamesa Bulgera. Kamery przemysłowe zarejestrowały moment, w którym wzięli go za rękę, by później zabić. Malucha skatowali przy torach kolejowych, w jednej z dzielnic Liverpoolu.
Venables i Thompson do 2001 roku przebywali w specjalnym dziecięcym więzieniu. Gdy po ośmiu latach wychodzili na wolność, w Wielkiej Brytanii zawrzało. Wtedy już mężczyźni, po leczeniu psychiatrycznym, otrzymali nową tożsamość - nowe życiorysy, nowe nazwiska. Ich dorosłych twarzy nie zna nikt.
"Nic złego nie zrobiłem"
Dlatego David Calvert ma problemy - urodził sięw tym samym mieście co Venables, jest w tym samym wieku, również spędził młodość w więzieniu.
- Moi synowie pytają mnie: "Tato, dlaczego mówią o tobie takie straszne rzeczy? Przeprowadźmy się gdzieś". Nie przeprowadzę się, bo nic złego nie zrobiłem. Im więcej ludzi chce się dowiedzieć, kim dziś są zabójcy - tym lepiej dla mnie - wyjaśnia Calvert. - Dopóki nie zostaną ujawnione ich nazwiska i nie będzie dowiedzione kim są, ja nie będę mógł posługiwać się swoim. Będą wiecznie mnie wytykać, krzyczeć na ulicy za mną, grozić mi - dodaje Calvert.
Tymczasem Wielką Brytanią po raz kolejny wstrząsnęła wiadomość, że Jon Venables trafił za kratki. Przyczynę utajniono, ale wiadomo, że zarzuty są ciężkie. Minister sprawiedliwości Jack Straw obiecał rodzinie Jamesa Bulgera spotkanie w tej sprawie.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24