Amy Winehouse zmarła po przedawkowaniu alkoholu - wynika ze śledztwa ws. śmierci piosenkarki, o wynikach którego poinformowała koroner Suzanne Greenaway. Zgon gwiazdy określiła jako "nieszczęśliwy wypadek".
Dawka alkoholu we krwi Amy Winehouse wynosiła 416 miligramów na 100 mililitrów, czyli ponad 4,1 promila. To pięciokrotność dopuszczalnej dla kierowców ilości alkoholu we krwi w Wielkiej Brytanii. Limit w tym wypadku wynosi 80 mg (0.8 promila). Według patolog Suhail Baithun taka ilość mogła wstrzymać akcję oddychania i wywołać śpiączkę.
Dwa dni przed śmiercią zaczęła znowu pić
Według inspektora policji Lesa Newmana, w sypialni artystki znaleziono trzy puste butelki po wódce - dwie duże i jedną małą. Jak pisze agencja AFP, śledztwo potwierdziło wcześniejszą hipotezę o śmierci artystki na skutek wstrząsu wywołanego intensywnym przyjmowaniem alkoholu po okresie abstynencji. Lekarz Winehouse, Christina Romete, powiedziała, że dwa dni przed śmiercią piosenkarka znowu zaczęła pić, choć wcześniej ponad trzy tygodnie prawie nie przyjmowała alkoholu.
"Nie wygrała walki na czas"
Rodzice artystki nie chcieli w środę rozmawiać z dziennikarzami. W wydanym później oświadczeniu napisali: "W sądzie usłyszeliśmy, że Amy ciężko walczyła, by pokonać problemy z alkoholem. Źródłem wielkiego bólu jest dla nas informacja, że nie wygrała tej walki na czas".
W sądzie usłyszeliśmy, że Amy ciężko walczyła, by pokonać problemy z alkoholem. Źródłem wielkiego bólu jest dla nas informacja, że nie wygrała tej walki na czas Oświadczenie rodziców Amy Winehouse
Wyniki badań toksykologicznych, ujawnione pod koniec sierpnia, nie wykazały obecności narkotyków w organizmie Winehouse w chwili śmierci. Ojciec Amy, Mitch, przyznał wówczas, że jego córka zdołała poradzić sobie z uzależnieniem od narkotyków już trzy lata temu, jednak nadal nie panowała nad piciem alkoholu.
Albo alkohol, albo życie
Amy Winehouse, która od lat zmagała się z uzależnieniem od narkotyków i od alkoholu, znaleziono martwą w jej mieszkaniu w Londynie 23 lipca. Jeszcze w maju, kiedy przebywała na leczeniu w klinice Priory w Londynie, usłyszała od swych lekarzy diagnozę: albo całkowicie zerwie z alkoholem, albo czeka ją śmierć. Terapia miała jej pomóc w występach zaplanowanych na lato w Europie.
Pod koniec czerwca menedżerowie artystki, po jej fatalnym występie w Belgradzie (Winehouse była zbyt pijana, by śpiewać) podjęli decyzję o odwołaniu całej trasy koncertowej, w tym występu w Bydgoszczy, który miał odbyć się 30 lipca.
Źródło: PAP, Reuters