- Pozostawienie mnie w areszcie jest decyzją czysto polityczną. W Rosji prawo nie działa. Tutaj prawo jest na pokaz - stwierdził po ogłoszeniu werdyktu sądu w Murmańsku Tomasz Dziemianczuk. Polski działacz Greenpeace'u posiedzi w areszcie śledczym do 24 listopada. Wraz z 29 innymi aktywistami ciąży na nim zarzut piractwa.
W poniedziałek sąd obwodowy w Murmańsku oddalił skargę Tomasza Dziemianczuka, na decyzję sądu rejonowego w tym mieście, który nakazał pozostawienie go w areszcie do 24 listopada. Sąd podtrzymał decyzję o zastosowaniu wobec pracownika Uniwersytetu Gdańskiego, środka zapobiegawczego w postaci aresztowania na dwa miesiące.
Prawo na pokaz
- Tutaj prawo nie działa. Tutaj jest prawo na pokaz - powiedział po ogłoszeniu decyzji Tomasz Dziemianczuk. Przyznał, że jest gotowy pójść do więzienia. Jednak, według niego, byłaby "to decyzja czysto polityczna i niewspółmierna do działań, które zostały dokonane przy platformie Prirazłomnaja - dodał. W rozmowie z dziennikarzami przyznał, że pracownicy służby więziennej przychodzili i robili zdjęcia celi, "żeby pokazać, w jakich znakomitych warunkach siedzimy". - Nikt nie powiedział, że już pierwszego dnia wylądowaliśmy w karcerze - ujawnił.
Adwokat Polaka wnioskował o zamianę aresztu na łagodniejszy środek zapobiegawczy, w tym kaucję w wysokości 1 mln rubli (około 31 tys. dolarów).
Sprawa dla Strasburga?
Po ogłoszeniu decyzji sądu przyznał, że nie wyklucza skierowania sprawy do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. - Musimy decyzję sądu przedyskutować w szerszym gronie. Na ten moment myślę, że powinniśmy naszą sprawę wysłać do Strasburga. Ale najpierw porozmawiam o tym ze współpracownikami - stwierdził Juri Baryszkin.
18 września, operując z pokładu pływającego pod holenderską banderą Arctic Sunrise działacze Greenpeace'u usiłowali wdrapać się na należącą do koncernu paliwowego Gazprom platformę wiertniczą Prirazłomnaja, aby zaprotestować przeciwko wydobywaniu ropy naftowej w Arktyce.
Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej postawił wszystkim zarzut piractwa. Grozi im od 10 do 15 lat więzienia.
O uwolnienie trzydziestki zatrzymanych aktywistów Greenpeace'u, pochodzących z 18 krajów, apeluje cały świat - liczne autorytety, gwiazdy oraz organizacje pozarządowe. Już 1,6 mln ludzi podpisało się pod apelem w tej sprawie. W ubiegłym tygodniu list do prezydenta Putina wysłało jedenastu laureatów pokojowej Nagrody Nobla. W piątek dołączył do tego grona również Lech Wałęsa.
Autor: rf/jk / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24