Mimo ustaleń o wycofaniu ze wschodniej Ukrainy zagranicznych formacji zbrojnych i najemników, do Donbasu wciąż przybywają uzbrojeni ludzie z Rosji i działają oddziały regularnych wojsk tego kraju – oświadczył w czwartek ukraiński ekspert wojskowy Dmytro Tymczuk.
Niewypełniane jest także porozumienie o zawieszeniu broni, a w wyniku ostrzałów artyleryjskich giną cywile. W opanowanym przez prorosyjskich separatystów Doniecku ostatniej doby zginęło pięć osób, a 24 zostały ranne. Władze miasta informują, że w godzinach porannych eksplozje nie ustawały.
- Bojownicy nie rezygnują z prób szturmowania donieckiego lotniska i kontynuują ostrzeliwanie pozycji naszych wojsk na jego terytorium. (…) Lotnisko w Doniecku było czterokrotnie atakowane ogniem moździerzowym. Po naszej stronie strat nie ma. Straty po stronie przeciwnika są ustalane – ogłosiło dowództwo operacji antyterrorystycznej.
Według jego danych separatyści atakowali także m.in. wojska ukraińskie w mieście Szczastia i w okolicach wsi Bohdaniwka. Ogółem w ciągu ostatniej doby oddziały ukraińskie były ostrzeliwane 33 razy.
Najemnicy i GRU
Tymczuk, b. wojskowy i szef Centrum Badań Wojskowo-Politycznych poinformował tymczasem, że w Doniecku ujawniono dwie specjalne grupy dywersyjne wywiadu wojskowego Rosji, GRU, a do Gorłówki przybyło 40 najemników z Rosji. Według eksperta w ciągu ostatnich dwóch dób z Federacji Rosyjskiej wjechało na Ukrainę co najmniej 40 autobusów z wyszkolonymi w Rosji bojownikami.
Zawieszenie broni i wycofanie ze wschodniej Ukrainy uzbrojonych formacji zagranicznych przewidują porozumienia, zawarte we wrześniu w stolicy Białorusi, Mińsku przez uczestników grupy kontaktowej Ukraina-Rosja-OBWE.
Autor: pk//gak / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru