W Belgradzie przeciw niepodległości Kosowa

Aktualizacja:

Przed ambasadą Słowenii w Belgradzie demonstrowano przeciwko spodziewanemu w niedziele ogłoszeniu niepodległości przez Kosowo. Słowenia przewodzi w tym półroczu Unii Europejskiej, którą Belgrad uważa za stronnika Albańczyków dążących do oderwania Kosowa od Serbii.

W manifestacji przed ambasadą udział wzięło kilka tysięcy ludzi. Byli to głównie serbscy nacjonaliści i członkowie organizacji prawosławnych. Trzymali flagi Serbii i skandowali: "Kosowo sercem Serbii".

Dostępu do budynku uniemożliwiał policyjny kordon; spokoju w bocznych ulicach i przed jedynym w mieście meczetem pilnowało kilkanaście policyjnych samochodów z funkcjonariuszami. Do żadnych incydentów nie doszło.

Przywódcy protestu poinformowali, że chcieli złożyć w ambasadzie petycję, w której sprzeciwiają się misji UE w Kosowie. Oświadczyli, że "wolna i demokratyczna Serbia nie jest przygotowana na bierne przyglądanie się gwałceniu [integralności] Serbii i Kosowa w imię tzw. demokratycznej Europy".

"Wzywamy naród serbski do powstania przeciwko nielegalnemu aktowi tyranii" - napisali w petycji.

Spod ambasady skierowali się w stronę cerkwi św. Sawy, niosąc ikonę Bogurodzicy. Święty Sawa (1175-1235), syn twórcy państwa serbskiego Stefana Nemanji i brat pierwszego serbskiego króla, jest najważniejszym świętym Cerkwi serbskiej.

Manifestanci trzymali też tablicę z mapą Kosowa z zaznaczonymi na niej serbskimi monastyrami. Dla wielu Serbów Kosowo z jego licznymi średniowiecznymi klasztorami i cerkwiami serbskimi jest nie tylko kolebką narodu, ale też serbskiej duchowości.

Wcześniej w sobotę serbski minister ds. Kosowa Slobodan Samardżić oświadczył, że decyzja Unii Europejskiej o wysłaniu misji policyjno-prawniczej do Kosowa jest "zawstydzająca", ponieważ UE uznaje tym samym jednostronną proklamację niepodległości tej prowincji Serbii.

Zdaniem Samardżicia UE pokazała, iż jako organizacja jest "niepewnym przyjacielem", "międzynarodową organizacją przeznaczoną do obchodzenia prawa międzynarodowego, by służyć celom amerykańskiej polityki zagranicznej".

Źródło: PAP, tvn24.pl