Utwory skomponowane w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz, po niemal 80 latach, wybrzmią ponownie. Ich partytury zostały odtworzone przez brytyjskiego kompozytora Leo Geyera na podstawie fragmentów odnalezionych w muzeum obozu. W poniedziałek dyrygowana przez Geyera orkiestra Constella Music odegra je na scenie Sadler's Wells Theatre w Londynie.
W poniedziałek w londyńskim Sadler's Wells Theatre odbędzie się koncert z okazji 10-lecia orkiestry Constella Music utworzonej przez 31-letniego Leo Geyera. W jego trakcie, po raz pierwszy od niemal 80 lat, wybrzmią utwory skomponowane w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau, które Brytyjczyk odtworzył na podstawie odnalezionych tam fragmentów partytur. - Organizujemy to wydarzenie, by podnieść świadomość i zebrać fundusze, które pozwolą na dokończenie reszty prac, by ludzie na całym świecie mogli usłyszeć tę muzykę - przekazał w rozmowie z CNN Geyer.
Utwory skomponowane w Auschwitz
Jak wyjaśnił Brytyjczyk, na zbiór muzycznych rękopisów powstałych w Auschwitz-Birkenau natknął się przypadkiem, podczas jednej z wizyt w muzeum obozu koncentracyjnego w 2015 roku. Pracował on wówczas nad skomponowaniem ścieżki dźwiękowej ku pamięci brytyjskiego historyka i znawcy Holokaustu Martina Gilberta. W trakcie spotkania z archiwistą oświęcimskiego muzeum Geyer usłyszał od niego, że placówka jest w posiadaniu fragmentów partytur zaaranżowanych i odtwarzanych przez obozowe orkiestry.
- Prawie się przewróciłem, kiedy (archiwista) powiedział mi o tym po raz pierwszy. Nie mogłem uwierzyć, że coś takiego pozostało niezauważone przez prawie 80 lat - stwierdził w rozmowie z CNN Geyer, dodając, że jego zdziwienie zmalało, gdy zobaczył wspomniane fragmenty zapisów nutowych. - Zapisy były w większości zniszczone. To, co po nich pozostało, przypominało wybrakowaną układankę. Z tą różnicą, że nie jest to jedna, a wiele układanek, które są ze sobą pomieszane w jedną całość - wyjaśnił.
Jak wynika z relacji Geyera, w archiwum muzeum przechowywanych jest około 210 fragmentów partytur "w różnym stopniu kompletności". Obok zapisów drukowanych znaleźć można również ręcznie spisane partytury. Te w jego ocenie są najbardziej interesujące. - (Ręczne spisanie partytury – red.) to zadziwiająco trudna rzecz. To jakby próbować zapamiętać i przepisać treść powieści słowo po słowie, z tym, że muzyka jest (od powieści - red.) bardziej skomplikowana - powiedział.
Stan muzealnych zbiorów nie powstrzymał go jednak przed podjęciem próby odtworzenia muzyki. Praca Geyera polegała na złożeniu pasujących do siebie fragmentów partytur oraz skomponowaniu brakujących części dzieł. Do tej pory udało mu się odrestaurować cztery utwory. W poniedziałek wybrzmią one po ponad 80-letniej przerwie.
Orkiestry w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau
- W pewnym momencie w Auschwitz-Birkenau działało aż sześć orkiestr. Wszystkie działały za zgodą SS, a niejednokrotnie również na zlecenie SS - powiedział Leo Geyer. - W większości były to dość małe zespoły o dziwacznym składzie instrumentowym - dodał. Nierzadko podstawowe instrumenty, takie jak oboje czy fagoty, były w nich nieobecne, popularne zaś były akordeony i saksofony, których zwykle na próżno szukać w orkiestrach.
Jak zauważa Geyer, w kobiecej orkiestrze obozu przez lata brakowało również wiolonczelistki. Skład tej orkiestry uzupełniono, gdy do Auschwitz-Birkenau trafiła urodzona we Wrocławiu Anita Lasker-Wallfisch. Kobiecie udało się przeżyć Holokaust. Jak sama oceniła, przetrwanie tam roku "bez wątpienia było zasługą tego, że została wcielona do obozowej orkiestry". - Dopóki Niemcy chcieli orkiestry, zabicie nas przyniosłoby im efekt przeciwny do zamierzonego - oceniła. Po wyjściu z obozu koncentracyjnego Lasker-Wallfisch zaczęła zawodowo zajmować się muzyką. Obecnie 98-latka mieszka wraz z rodziną w Wielkiej Brytanii, gdzie wyemigrowała w 1946 roku.
O tym, na czym polegała jej rola w obozie, opowiedziała w 2015 roku w rozmowie z organizacją charytatywną Holocaust Memorial Day Trust (HMDT). - Nasze zadanie polegało na tym, żeby codziennie rano i wieczorem grać przy bramie obozu, tak by wychodzące i przyjeżdżające komanda robocze maszerowały równo w rytm marszów, które my graliśmy. Musieliśmy też być cały czas dostępni, żeby grać dla poszczególnych pracowników SS, którzy przychodzili do naszego bloku i chcieli posłuchać muzyki po wysłaniu tysięcy ludzi na śmierć - relacjonowała wówczas Lasker-Wallfisch. Wśród osób, dla których zdarzyło jej się grać, wymieniła m.in. Josefa Mengele oraz Marię Mandl.
- Czasami obozowe orkiestry po kryjomu grały także dla więźniów - dodaje w rozmowie z CNN Geyer. - Wiele osób było wdzięcznych za możliwość usłyszenia muzyki. Dawała im ona poczucie normalności w tym niewyobrażalnym miejscu - ocenił. Niektórzy członkowie obozowych orkiestr wykorzystywali przy tym muzykę do wyrażania ukrytego przekazu, przykładowo wplatając w nią fragmenty polskiego hymnu.
Źródło: CNN, TVN24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Leo Geyer