Vester Lee Flanagan, który w środę w centrum handlowym zastrzelił dwójkę swoich dawnych kolegów z pracy, skarżył się, że był szykanowany ze względu na kolor skóry i orientację seksualną. Były szef mężczyzny określił go jako nieszczęśliwego i bardzo konfliktowego człowieka. Do stacji ABC News przesłano z kolei przed atakiem dokumenty, w których osoba identyfikująca się jako Flanagan ostrzega, że "od jakiegoś czasu jest ludzką beczką prochu".
W środę w amerykańskim stanie Wirginia 41-letni Vester Lee Flanagan zastrzelił w centrum handlowym reporterkę i kamerzystę stacji telewizyjnej WDBJ-TV. 24-letnia Alison Parker i 27-letni Adam Ward byli w trakcie przeprowadzania wywiadu z przedstawicielką lokalnej izby handlowej. Flanagan po zabójstwie dziennikarzy próbował uciekać. Gdy rozbił samochód, usiłował się zastrzelić. W stanie krytycznym został przewieziony do szpitala, gdzie zmarł.
Konfliktowy i agresywny
Flanagan pracował w stacji WDBJ-TV w latach 2012-2013. Swoje materiały podpisywał jako Bryce Williams, tak też funkcjonował w mediach społecznościowych.
- Zatrudniliśmy go na stanowisku reportera. Był utalentowany i posiadał trochę doświadczenia - wspominał w rozmowie z serwisem Buzzfeed szef WDBJ-TV Jeffrey Marks.
W jego opinii Flanagan "był nieszczęśliwym człowiekiem". Jak twierdzi, szybko zyskał opinię osoby bardzo konfliktowej, która szuka okazji do konfrontacji z innymi. Po wielu incydentach, w czasie których Flanagan nie umiał zapanować nad gniewem, zdecydowano się zakończyć z nim współpracę.
Mężczyzna nie przyjął dobrze decyzji przełożonych - ze stacji musiała go wyprowadzić policja. Zgodnie z firmową korespondencją, opublikowaną przez "Guardiana" i "Washington Post", w dniu swojego zwolnienia Flanagan był tak zdenerwowany, że kilkoro pracowników zabarykadowało się w biurach z obawy przed jego gniewem.
Flanagan narzekał, że jest dyskryminowany na tle rasowym i ze względu na orientację seksualną. Zdaniem Marksa, skargi, które składał, były nieprawdziwe. Nigdy nie potwierdził ich żaden z innych pracowników stacji.
"Ludzka beczka prochu"
Po strzelaninie zabójca opublikował w mediach społecznościowych drastyczne nagranie, na którym udokumentował morderstwo. Pojawiła się też seria wpisów, w której Flanagan twierdził, że Parker czyniła pod jego adresem rasistowskie uwagi, a Ward "zaledwie po jednym dniu" poskarżył się na współpracę z nim do działu kadr. Wkrótce potem konta zabójcy na Facebooku i Twitterze zostały zablokowane.
Amerykańska telewizja ABC News poinformowała, że w ostatnich tygodniach kontaktował się z nią mężczyzna przedstawiający się jako Vester Lee Flanagan. Prosił o możliwość zaprezentowania tematu i zapowiadał, że informacje prześle faksem.
Do stacji dotarło 26 stron dokumentów, w których mężczyzna żalił się, że czuje się dyskryminowany i nawiązywał do głośnych strzelanin, do których doszło w USA, w tym do czerwcowej masakry w kościele w Charleston, gdzie zginęło dziewięciu Afroamerykanów.
Jak twierdzi autor, informacja o tej tragedii była kroplą, która przelała czarę goryczy. "Mój gniew narastał jednak stale... Od jakiegoś czasu jestem jak ludzka beczka prochu... czekająca na wybuch" - napisał. Przyznawał się także do fascynacji sprawcą masakry w Virginia Tech i zabójcami ze szkoły średniej Columbine.
W środę późnym wieczorem rodzina Flanagana wydała oświadczenie, w którym przekazała kondolencje bliskim zabitych dziennikarzy.
Wyrazy współczucia złożył także prezydent Barack Obama. Po raz kolejny powtórzył, że dostęp do broni w Stanach Zjednoczonych jest zbyt łatwy. - Jesteśmy w stanie wydawać miliardy dolarów, by zapobiegać zamachom terrorystycznym, a nie możemy wprowadzić opartych na zdrowym rozsądku zasad dotyczących dostępu do broni - powiedział.
Autor: kg//gak / Źródło: Buzzfeed, ABC News