Prawniczka Donalda Trumpa starała się wykazać nieścisłości w zeznaniach gwiazdy porno Stormy Daniels na temat jej spotkania z Trumpem w 2006 roku, podczas którego między parą miało dojść do intymnego stosunku. Prawnicy Trumpa chcą w ten sposób podważyć wiarygodność Stormy Daniels jako świadka procesie karnym byłego prezydenta USA.
Zeznania Stormy Daniels na temat jej relacji seksualnych z 2006 roku z Donaldem Trumpem w apartamencie hotelowym nad jeziorem Tahoe, gdy od około roku był on żonaty z Melanią, przykuła uwagę ławników i przypomniała amerykańskim wyborcom o ponurych aspektach jego prezydentury – poinformowała agencja Reutera.
W czwartek podczas przesłuchania prowadzonego przez prawniczkę Trumpa - Susan Necheles, gwiazda porno starała się trzymać swojej wersji wydarzeń. – Chcesz powiedzieć, że coś się zmieniło, ale nic się nie zmieniło – powiedziała Daniels do prawniczki Trumpa.
W czasie blisko czterogodzinnego przesłuchania Necheles pytała Daniels o jej wcześniejsze zeznania na temat spotkania z Trumpem i porównywała je z informacjami zawartymi w książce, którą napisała Daniels, oraz z wywiadami, których udzielała mediom na przestrzeni lat.
"Wszystko to zmyśliłaś, prawda?"
Prawniczka Trumpa zapytała Stormy Daniels, dlaczego w wywiadzie dla magazynu Vogue z 2018 roku nie wspomniała, że ochroniarz Trumpa znajdował się przed pokojem hotelowym, w którym doszło do spotkania. - Wszystko to zmyśliłaś, prawda? – zapytała Necheles. – Nie – odpowiedziała Daniels, siedząc z założonymi rękami.
Tuż przed zakończeniem przesłuchania Necheles zapytała Daniel, czy posiada wiedzę na temat dokumentacji biznesowej Trumpa, co stanowiło próbę przedstawienia jej zeznań, jako nieistotnych w kontekście zarzutów dotyczących fałszywych rejestrów biznesowych, z którymi obecnie mierzy się były prezydent USA.
- Nie wiem nic o jego dokumentach biznesowych – powiedziała Daniels. – Dlaczego miałabym cokolwiek o tym wiedzieć? – dodała.
Odrzucony kolejny wniosek o unieważnienie procesu
Po zakończeniu zeznań w czwartek prawnik Trumpa, Todd Blanche ponownie zwrócił się do prowadzącego sprawę sędziego o unieważnienie procesu w związku z zeznaniami Stormy Daniels.
Blanche przekonywał, że jej szczegółowe zeznania na temat stosunku seksualnego, w tym oświadczenie, że Trump nie używał prezerwatywy, nie miało związku ze sprawą i może nastawić ławę przysięgłych przeciwko Trumpowi. - W tej sprawie nie chodzi o seks. Nie chodzi o to, czy ten incydent miał miejsce, czy nie – argumentował.
Sędzia Juan Merchan ponownie odrzucił wniosek ponieważ już 22 kwietnia Blanche w swoim oświadczeniu wstępnym argumentował, że do spotkania nigdy nie doszło. Prokuratorzy mogli więc podjąć się przywrócenia wiarygodności Stormy Daniels.
- Wasze zaprzeczenia postawiły ławę przysięgłych w sytuacji, w której muszą wybrać, komu wierzyć – dodał Merchan.
Proces Trumpa
Miesiąc temu w sądzie stanowym na Manhattanie w Nowym Jorku rozpoczął się proces karny Donalda Trumpa w sprawie zarzutów dot. ukrywania zapłaty za milczenie aktorki porno Stormy Daniels przed wyborami 2016 roku.
Od tego czasu Trump już dziesięciokrotnie złamał nałożony na niego zakaz wypowiedzi na temat m.in. świadków i sądzących go w procesie ławników. Były prezydent skarży się, że nałożone na niego restrykcje stanowią naruszenie jego konstytucyjnych praw.
Tymczasem prokuratura zarzuca Trumpowi, że starał się nielegalnie ukryć wydatki za milczenie Stormy Daniels, jako zapłatę za usługi prawne swojemu ówczesnemu prawnikowi Michaelowi Cohenowi, który pośredniczył w transakcji z gwiazdą porno.
Grozi za to kara do 20 lat pozbawienia wolności, choć większość ekspertów nie spodziewa się kary więzienia w razie skazania byłego prezydenta. Sam Cohen został skazany m.in. w tej sprawie w 2018 r. i spędził za kratkami 3 lata.
Źródło: Reuters