"Jesteśmy oszołomieni i mamy złamane serca. To dla nas kompletny szok" - napisali członkowie rodziny zmarłego w piątek Richarda Russella, który rozbił się porwanym z lotniska w Seattle samolotem. Bliscy wskazali, że porywacz był "ciepłym, współczującym człowiekiem" .
Richard Russell, 29-letni pracownik regionalnej linii lotniczej Horizon Air w piątek wieczorem dostał się na pokład samolotu stojącego na lotnisku Seattle-Tacoma i wystartował.
Latał około godziny, często chaotycznie, aż w końcu rozbił się na Ketron Island, na południowy zachód od miasta Tacoma w stanie Waszyngton.
"Ciepły, współczujący człowiek"
"Jesteśmy oszołomieni i mamy złamane serca. (...) To dla nas kompletny szok" - czytamy w opublikowanym przez rodzinę porywacza oświadczeniu.
Jak wskazują bliscy, 29-latek, którego nazywają Beebo, był "ciepłym, współczującym człowiekiem, wiernym mężem, kochającym synem i dobrym przyjacielem".
"Wszyscy go kochali, bo był uprzejmy i łagodny dla każdego, kogo spotkał" - podkreślono.
Portal Broadcastify.com opublikował w sobotę fragment rozmowy porywacza z wieżą kontroli lotów. 29-latek mówił, że "nie chce nikogo skrzywdzić" i ma "wielu ludzi, którzy się o niego troszczą".
- Rozczarują się, gdy usłyszą, co zrobiłem. Chciałbym przeprosić każdego z nich - dodał Russell.
Jego rodzina, odnosząc się do opublikowanej rozmowy z wieżą, podkreśla, iż "miał rację, mówiąc, że bardzo wielu ludzi go kocha".
Poderwane myśliwce, śledztwo
Śledztwo w sprawie wypadku prowadzi Federalna Administracja Lotnictwa, Federalne Biuro Śledcze i Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu.
"Będziemy skrupulatni, co oznacza, że potrzebujemy czasu na przeszukanie obszaru [katastrofy - red.], zgłębimy przeszłość osoby uważanej za odpowiedzialną i przeanalizujemy każdy aspekt tego wypadku ze wszystkimi publicznymi i prywatnymi partnerami" - poinformowało FBI w komunikacie.
Rzecznik Dowództwa Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej (NORAD) Cameron Hillier w rozmowie telefonicznej z agencją Reutera poinformował, że w związku z porwaniem samolotu z bazy w Portland (Oregon) poderwane zostały dwa myśliwce F-15, które na miejscu były w kilka minut. Dodano, że maszyny były uzbrojone, ale nie otworzyły ognia.
Hiller dodał, że piloci F-15 i kontrolerzy lotu próbowali zepchnąć porywacza bardziej na zachód, z dala od zaludnionych obszarów. W wyniku katastrofy nikt na ziemi nie ucierpiał.
Agencja Reutera pisze, że na razie nie jest jasne, w jaki sposób 29-latek dostał się do samolotu, uruchomił go i wystartował z lotniska.
Bombardier Q400 to 76-osobowy samolot o napędzie turbośmigłowym stworzony do lotów na krótkich dystansach.
Autor: ads//kg / Źródło: Daily Mail, CNN