Właścicielowi czterech pitbuli, które zagryzły dziecko w Detroit (Michigan, USA), postawiono zarzut zabójstwa drugiego stopnia, zabójstwa i posiadania niebezpiecznych zwierząt, które doprowadziły do śmierci dziecka - podało biuro prokuratora. Zwierzęta zaatakowały matkę z dzieckiem i zagryzły 4-letniego chłopca.
Do wypadku doszło w ubiegłym tygodniu w czasie spaceru matki i syna. Psy zaskoczyły rodzinę w jednej z ulic i zaatakowały czteroletniego chłopca, którego matka próbowała bronić przed zwierzętami. Rozwścieczone psy porwały jednak chłopca i przeciągnęły go pod bramą na posesję właściciela. Tam znaleziono leżące na plecach martwe dziecko z rozległymi ranami.
Trzy psy zostały od razy zastrzelone przez policję, która pojawiła się na miejscu. Czwarty z nich został zabrany przez policję, a potem uśpiony. Prokurator oświadczył, że sąsiedzi od dawna skarżyli się na agresywne zwierzęta, które nie po raz pierwszy uciekły z przez bramę.
Prokurator oświadczył, że jego zespół udowodni, że działania oskarżonego doprowadziły do zabójstwa. Właścicielowi postawiono zarzut zabójstwa drugiego stopnia (bez premedytacji), zabójstwa i posiadania niebezpiecznych zwierząt, które doprowadziły do śmierci
- Ta sprawa to wstrząsający przykład nieodpowiedzialnej hodowli zwierząt - napisano w oświadczeniu.
41-letni mężczyzna nie przyznał się do winy. Sąd orzekł wobec niego areszt.
Autor: pk\mtom / Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock