Ludzką głowę wyrzuciło morze na jedną z plaż na Florydzie. Jak w weekend poinformowały amerykańskie media, policja ustaliła, że należała ona do 19-latka, który tydzień wcześniej zaginął podczas kąpieli. Trwa śledztwo mające ustalić okoliczności jego śmierci.
Ludzka głowa została wyrzucona przez morze na plażę na Florydzie nieopodal wioski Key Biscayne. Znaleziono ją tydzień wcześniej, teraz zaś udało się ustalić, do kogo należała. Jak w weekend poinformowały amerykańskie media, cytujące piątkowe oświadczenie policji z Miami, były to szczątki 19-letniego Victora Enrique Castanedy Jr.
ZOBACZ TEŻ: Samochód rozpędził się i wpadł do morza. 47-latek zatrzymany pod zarzutem zabójstwa pasażerki
Głowa wyrzucona na brzeg
Młody mężczyzna zaginął 9 listopada podczas kąpieli. Według relacji świadka, którego cytowała policja, Castaneda i jego młodsza siostra, 17-letnia Hailey, pływali w morzu przy South Pointe Beach, gdy znaleźli się w niebezpieczeństwie i zaczęli wołać o pomoc. Świadek najpierw pomógł dziewczynie wydostać się z wody, ale gdy wrócił po 19-latka, nie mógł już go odnaleźć. Świadek nie przekazał, o jakiego rodzaju niebezpieczeństwo mogło chodzić.
Niezidentyfikowaną głowę, początkowo niewiązaną z zaginięciem Castanedy, trzy dni później odnalazł jeden z pracowników plaży, fale wyrzuciły ją na brzeg. Przyczyny śmierci chłopaka nie są znane. W sprawie wszczęto śledztwo, ale według policji na ten moment nic nie wskazuje na udział osób trzecich. Trwają też poszukiwania reszty ciała zmarłego 19-latka.
"Victor był kochającym, słodkim" bratem
W ostatnią sobotę na plaży zgromadzili się ludzie, by uhonorować pamięć po Castanedzie. Według "Miami Herald" siostra chłopaka zabrała głos i podkreśliła, że "Victor był kochającym, słodkim" bratem. - Odkąd byłam mała, Victor zawsze mówił, że będzie mnie chronił i zmarł, chroniąc mnie. Jest dla mnie wszystkim, jest moją drugą połową. Nigdy nie przestanę za tobą tęsknić - powiedziała.
Źródło: NBC, Miami Herald
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock