Amerykańska Partia Demokratyczna złożyła w piątek pozew przeciwko - między innymi - rządowi Rosji, sztabowi wyborczemu Donalda Trumpa i portalowi Wikileaks. Zarzuca im współdziałanie, mające na celu wpłynięcie na wybory w USA oraz zwiększenie szans Trumpa na zwycięstwo w wyścigu do Białego Domu.
W pozwie federalnym złożonym w sądzie na Manhattanie Krajowy Komitet Partii Demokratycznej (DNC) zarzuca członkom sztabu wyborczego Donalda Trumpa spiskowanie z władzami w Moskwie i rosyjskim wywiadem wojskowym (GRU). Celem tych działań miało być - zdaniem demokratów - zdyskredytowanie ich kandydatki na prezydenta, Hillary Clinton, oraz zwiększenie szans na zwycięstwo jej republikańskiego rywala, Donalda Trumpa. Miało się to odbywać między innymi poprzez włamania rosyjskich hakerów na serwery Komitetu Demokratów.
Jak podaje "Washington Post", który to dziennik jako pierwszy opublikował informację o pozwie, DNC domaga się wielomilionowego odszkodowania.
Pozwani
Sam Donald Trump nie jest wymieniony we wniosku złożonym w sądzie na Manhattanie. DNC pozwał natomiast m.in. jego syna - Donalda Trumpa Jr., jego zięcia i doradcę - Jareda Kushnera oraz byłego szefa sztabu - Paula Manaforta i jego zastępcę - Ricka Gatesa. Oskarża ich o kontakty z Rosjanami, mające na celu wpłynięcie na wybory w USA. Pozwany został też rząd Rosji, rosyjski wywiad wojskowy GRU, założyciel portalu Wikileaks Julian Assange oraz rosyjscy biznesmeni - Emin Agałarow i jego ojciec Araz Agałarow. Mieli oni pomóc zaaranżować spotkanie Trumpa juniora z rosyjską prawniczką, oferującą dostarczenie kompromitujących informacji na temat Hillary Clinton podczas amerykańskiej kampanii wyborczej. Jak informuje Reuters, w pozwie napisano, że wysocy funkcjonariusze sztabu Trumpa "z radością przyjęli rosyjską pomoc” w trakcie kampanii wyborczej w 2016 roku.
"Podczas kampanii prezydenckiej w 2016 roku Rosja przypuściła zdecydowany atak na naszą demokrację i znalazła chętnego i aktywnego sojusznika w postaci sztabu Donalda Trumpa" - napisał w oświadczeniu przewodniczący DNC Tom Perez.
Bez komentarza
Do tej pory Biały Dom nie skomentował sprawy. Donald Trump jednak od początku konsekwentnie odpierał zarzuty o spiskowanie z Rosjanami. Także Moskwa zaprzecza oskarżeniom o mieszanie się w amerykańskie wybory. Do sprawy wciąż nie odniósł się także Narodowy Komitet Partii Republikańskiej (RNC). Nie ma jak dotąd reakcji ze strony pozwanych osób.
Jak pisze Reuters, pozew złożony przez demokratów może pomóc partii opozycyjnej utrzymać w debacie publicznej temat rosyjskiej ingerencji w wybory prezydenckie i rzekomej współpracy Trumpa z Rosjanami. Zarzuty te negatywnie wpływają na wizerunek urzędującego prezydenta. Obie kwestie są przedmiotem śledztwa prokuratora specjalnego Roberta Muellera prowadzącego dochodzenie w sprawie tzw. Russiagate.
Nowe szczegóły
Wniosek DNC zawiera nieujawnione wcześniej szczegóły, jak daty włamań do jego systemu komputerowego. Odnotowuje też, że cztery dni po drugim ataku hakerskim doradca Trumpa ds. polityki zagranicznej George Papadopoulos został poinformowany przez mieszkającego w Londynie naukowca, profesora Josefa Mifsuda, że Rosjanie posiadają tysiące maili, które mogą zaszkodzić Clinton. Papadopoulos i Mifsud zostali również pozwani.
Bloomberg zauważa, że postępowanie sądowe związane z pozwem DNC może zmusić członków sztabu wyborczego Trumpa do składania zeznań pod przysięgą. Ponadto dowody zebrane przez demokratów mogą zostać upublicznione w toku rozpraw, podczas gdy informacje, którymi dysponuje prokurator specjalny Robert Mueller mogą pozostać utajnione.
Autor: momo//rzw / Źródło: Reuters, PAP, Washington Post
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock