Czy przez portal społecznościowy można uratować życie? Tak i wystarczy do tego jedno kliknięcie. Internetowi giganci, tacy jak Facebook i Google, pomagają użytkownikom zapobiegać potencjalnym samobójstwom, wprowadzając m.in. specjalne formularze zgłoszeniowe. Aby pomoc była jeszcze bardziej skuteczna, Facebook zdecydował się właśnie na poszerzenie współpracy z amerykańską Narodową Linią Zaufania dla zapobiegania samobójstwom.
Największy na świecie serwis społecznościowy Facebook już od lata tego roku testuje nową funkcję pozwalającą użytkownikom na zgłaszanie, że ich przyjaciele lub znajomi z serwisu są w złej kondycji psychicznej czy nawet chcą targnąć się na swoje życie. Każdy użytkownik, który zauważy samobójcze treści na profilach swoich znajomych i będzie nimi zaniepokojony, może podnieść alarm przez wypełnienie specjalnego formularza.
"Groźby traktujemy bardzo poważnie"
"Groźby samobójcze traktujemy bardzo poważnie" - można przeczytać na stronach Facebooka. Wszystkie zgłoszenia są natychmiastowo sprawdzane przez administratorów serwisu i traktowane priorytetowo. Facebook może m.in. wysłać do wskazanego znajomego maila z informacjami o numerach telefonów zaufania lub odpowiednich miejsc, gdzie można uzyskać pomoc.
Facebook chce pokazać, że dzięki portalowi możemy swoim znajomym udzielić realnej pomocy w trudnych chwilach. Dlatego zdecydował się właśnie na zacieśnienie współpracy z amerykańską Narodową Linią Zaufania dla zapobiegania samobójstwom. Teraz oprócz wskazówek telefonicznych tamtejsi użytkownicy w potrzebie będą mogli porozmawiać przez specjalny czat ze specjalistą w zakresie depresji i samobójstw.
Google wyświetla telefony zaufania
Program pomocy dla osób w złej kondycji psychicznej ma także Google. Od 2010 roku w wynikach wyszukiwania serwis w wyraźny sposób wyświetla numery telefonów do lokalnych linii zaufania za każdym razem, jeśli dany użytkownik szuka w Google treści o tematyce samobójczej.
"To ważne, aby w kryzysowym momencie pomagać ludziom w szybkim dotarciu do informacji" - powiedział CNN jeden z rzeczników prasowych firmy.
Żeby pomoc nie dotarła za późno
Działania technologicznych gigantów nie są oderwane od realnych problemów internautów. Kilkakrotnie zdarzało się, że pomoc do planujących popełnić samobójstwo użytkowników dotarła za późno. Tak było m.in. w grudniu 2010 roku, kiedy pochodząca z Anglii Simoen Back napisała na Facebooku w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia, że zamierza targnąć się na swoje życie.
"Wzięłam wszystkie moje pigułki, niebawem umrę, żegnajcie wszyscy" - napisała Simone, ale nikt z jej ponad 1000 znajomych nie pomógł kobiecie. Niektórzy wręcz z niej drwili i nazwali ją oszustką. Matka kobiety o tragedii dowiedziała się dzień po fakcie, kiedy zobaczyła wpis na profilu córki. Natychmiast zawiadomiła policję - niestety, za późno.
Źródło: CNN.com
Źródło zdjęcia głównego: facebook.com