Rząd Rosji podąża budzącą obawy autorytarną drogą – oświadczył w Parlamencie Europejskim szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. Przedstawił on we wtorek deputowanym sprawozdanie ze swojej niedawnej wizyty w Moskwie.
- Obecne struktury władzy w Rosji, łączące ukryte interesy gospodarcze, kontrolę wojskową i polityczną nie pozostawiają żadnej przestrzeni dla demokratycznych rządów prawa. Silny odpór wobec wszelkich dyskusji dotyczących praw człowieka i wartości demokratycznych pokazuje, że uznają one takie dyskusje za zagrożenie egzystencjalne – ocenił wysoki przedstawiciel Unii Europejskiej ds. zagranicznych.
Borrell zapewnił, że przed swoją wizytą w Moskwie nie miał złudzeń co do tego. - Teraz mam jeszcze większe obawy. Rząd Rosji podąża budzącą obawy autorytarną drogą. Przestrzeń dla społeczeństwa obywatelskiego i wolności wypowiedzi zmniejsza się. Wydaje się, że nie ma już prawie wcale miejsca dla rozwoju alternatyw demokratycznych. Władze rosyjskie pokazały w sprawie Aleksieja Nawalnego, że są całkowicie bezlitosne, jeśli chodzi o zduszanie takich prób demokratyzacji – ocenił szef dyplomacji UE.
Krytyka po wizycie w Moskwie
Szef unijnej dyplomacji był szeroko krytykowany za swoją wizytę w Moskwie. Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow na wspólnej konferencji prasowej z Borrellem oskarżył Zachód o kłamstwa w sprawie próby otrucia Nawalnego, określił Unię jako "niewiarygodnego partnera" i zaatakował Stany Zjednoczone. Szef dyplomacji UE nie reagował na te wypowiedzi.
Na chwilę przed konferencją prasową przedstawiciele Kremla ogłosili decyzję o wydaleniu z Rosji trzech dyplomatów państw unijnych - Niemiec, Polski i Szwecji - za rzekomy udział w niesankcjonowanych wiecach poparcia dla Nawalnego 23 stycznia. Zachodni dyplomaci oceniają, że miało to na celu dodatkowe upokorzenie Borrella i UE.
Źródło: PAP