I tak nie najlepsze stosunki Unii Europejskiej i Chin pogorszyły się po rosyjskiej inwazji na Ukrainę, której nie potępiły władze w Pekinie. Bruksela po raz pierwszy w historii relacji z Chinami jest gotowa przejść do bardziej stanowczych działań w sprawach dotyczących handlu i praw człowieka - ocenia amerykański magazyn "Foreign Affairs".
"Bruksela jest zirytowana tym, że Pekin odmówił potępienia rosyjskiej agresji na Ukrainę. (...) Co ważniejsze, wojna na Ukrainie zmusiła Europę, by po raz pierwszy od 1991 roku zaczęła myśleć w kategoriach geopolityki. Oczekiwania dotyczące wzrostu gospodarczego w krajach UE w 2022 r. zostały obniżone w związku z rosnącymi cenami energii. Od dawna przyjęte przez UE założenie, że w stosunkach z państwami autorytarnymi ekonomia może zastąpić rzeczywistą politykę zagraniczną wygląda teraz na kiepską koncepcję" - czytamy w opublikowanej w środę analizie.
W ostatnich tygodniach Komisja Europejska wprowadziła ambitny program działań, dzięki którym UE ma się zdystansować gospodarczo od Chin. Niektóre z nich zostały zainicjowane jeszcze przed wybuchem wojny - przypomina "Foreign Affairs".
Magazyn pisze m.in. o ogłoszonym przez Brukselę w czerwcu "wzmocnionym dialogu handlowym" z Tajwanem, który pozornie dotyczy produkcji półprzewodników, ale w rzeczywistości jest sygnałem tego, że "UE jest skłonna do wznowienia dyskusji o zacieśnieniu powiązań z Tajwanem niezależnie od reakcji Chin". Podkreślono, że ta sama inicjatywa została odrzucona pod koniec 2021 r. w obawie przed reakcją Pekinu. "Foreign Affairs" przypomina również majowy szczyt UE-Japonia, podczas którego Bruksela i Tokio zgodziły się na głębszą współpracę w zakresie wymiany informacji dotyczących Chin, szczególnie tych dotykających spraw bezpieczeństwa.
"Jastrzębia" postawa w Europie Środkowej i Wschodniej
UE przygotowuje kolejne działania, które nie są bezpośrednio wymierzone w Chiny, ale tworzą narzędzia, które mogą być wykorzystane również przeciwko temu krajowi. To m.in. nowy mechanizm nakładający dodatkowe cła na towary objęte subsydiami eksportowymi innych państw czy prawo zakazujące importu do UE dóbr wytworzonych dzięki pracy przymusowej - wylicza magazyn.
By przeforsować te projekty, KE potrzebuje zgody państw członkowskich. Przed wojną byłoby to problemem, ale teraz sytuacja się zmieniła - ocenia "Foreign Affairs". Zauważa, że "szczególnie jastrzębią" postawę przyjęły państwa Europy Środkowej i Wschodniej, którym rosyjska inwazja przypomniała o tym, jak bardzo ich bezpieczeństwo oparte jest na gwarancjach USA. Dodano, że coraz bardziej aktywny gospodarczo jest też Tajwan, a przywódcy blisko związani z Pekinem, jak premier Węgier Viktor Orban, są coraz bardziej izolowani.
Kraje zachodnie, które mają długą historię relacji gospodarczych z Chinami, prezentują tutaj bardziej wstrzemięźliwe stanowisko, ale i tam zmienia się ton debaty - zaznacza magazyn. Prowadzona wobec reżimów autorytarnych przez Niemcy polityka "zmiany przez handel" (niem. Wandel durch Handel) po 24 lutego straciła jakąkolwiek zasadność - ocenia "Foreign Affairs". Zauważa też, że kanclerz Niemiec Olaf Scholz podczas swojej niedawnej podróży po Azji nie odwiedził Chin. Mówił też o tym, że niemiecki eksport nie powinien być w tak dużej mierze kierowany do pojedynczych odbiorców, co było wyraźną aluzją do Chin - komentuje amerykańskie pismo.
Inicjatywy Brukseli mające na celu zmniejszenie gospodarczych i ekonomicznych więzi z Chinami mają różne poparcie w różnych państwach UE, dodatkowo sprzeciwiają im się niektóre środowiska biznesowe, ale kierunek, w którym podąża Wspólnota, jest wyraźny i prawdopodobnie nieodwracalny - podsumowuje "Foreign Affairs".
Źródło: PAP