Pnące się ku niebu, mieniące się różnymi kolorami świateł wieżowce. Tętniące życiem, rozświetlone nocą miasta z setkami samochodów na ulicach. Fajerwerki nad świetnie zachowanymi tradycyjnymi chińskimi budowlami. Jednym słowem: nowoczesny, fajny do życia kraj. Tak wyglądają Chiny na jednym z nagrań, które z polskim komentarzem można obejrzeć na platformie X. Autor posta podkreśla, że to właśnie są "Chiny pod rządami KPC" - czyli Komunistycznej Partii Chin.
A gdyby komuś przeszło przez myśl, że życie w komunistycznym kraju może wcale nie być tak kolorowe, jak oglądamy, dostajemy od razu wyliczankę danych, która ma rozwiać wątpliwości: "800 milionów wydobytych z biedy", "75 procent redukcji światowego ubóstwa", "najszybszy wzrost średniej długości życia w historii". Poza tym Chiny to "trzecia potęga kosmiczna", "najlepszy światowy producent", "lider w patentach technologicznych".
Czy w tym przykładowym poście jest cokolwiek o słabości Zachodu, Unii Europejskiej czy Stanów Zjednoczonych? Nie. Czy podane dane mogą skłonić czytelników do takich wniosków? Jak najbardziej. "W porównaniu z Chinami Europa to skansen"; "Amatorzy. My mamy przymocowane nakrętki do butelek i zastanawiamy się, jakiej płci jest jakiś bajkowy stwór"; "Osiągnięcie tego celu zajęło im 15-20 lat, podczas gdy świat zachodni zastanawiał się, ile jest płci i ilu nielegalnych imigrantów trzeba jeszcze przyjąć do swoich pokojowych społeczeństw. Brawo, Europa i Stany Zjednoczone" - piszą więc komentujący (pisownia wszystkich postów oryginalna).
I w ten sposób wpadają w paszczę chińskiego smoka propagandy. Niektórzy nieświadomie, inni być może zgodnie z ustalonym planem. Eksperci od dezinformacji (tym razem chińskiej) biją się w piersi. - Jako Polska to przegapiliśmy - przyznają.
Co konkretnie?