Ukraińskie wybory klęską Rosji. Z sześciu powodów


Patrząc na polityczne konsekwencje tego, co wydarzyło się w niedzielę 25 maja na Ukrainie, nie można się już dziwić wysiłkom Rosji, aby zerwać prezydenckie wybory u sąsiada. Przebieg i wynik głosowania pod każdym względem jest porażką Moskwy.

1) Ukraińskie władze uzyskały silną legitymację demokratyczną i prawną. Moskwa traci argument w atakowaniu Kijowa: że rządzi tam nielegalna junta, która doszła do władzy po siłowym obaleniu prawowitego prezydenta Wiktora Janukowycza.

2) Nie będzie dwóch kolejnych tygodni niepewności politycznej na Ukrainie. Poroszenko wygrał już w I turze. To oznacza, że nowa silniejsza władza może szybciej przystąpić do walki z separatystami, ale też ten wynik daje prezydentowi bardzo silny mandat do przeprowadzenia radykalnych reform.

3) Wybory odbyły się w części obwodów donieckiego i ługańskiego, co pokazuje, że separatyści nie panują tam nad sytuacją w stu procentach. "Republiki ludowe" są fikcją, a obszar ten pozostaje integralną częścią Ukrainy. Władze "odpuściły" większość miast Donbasu na czas wyborów, aby nie zaogniać sytuacji i nie dopuścić do większego rozlewu krwi w czasie wyborów.

4) Petro Poroszenko jest politykiem akceptowanym w całym kraju, w dużo większym stopniu, niż jego rywale. W porównaniu z poprzednimi wyborami prezydenckimi na Ukrainie jest pierwszym prezydentem, który wygrał zarówno na zachodzie, w centrum, jak i na wschodzie Ukrainy. To czynnik jednoczący kraj i osłabiający wpływy rosyjskie na wschodzie i południu.

5) Klęska nacjonalistycznych kandydatów ostatecznie rozprawia się z forsowanym od lutego kłamstwem rosyjskiej propagandy o "banderowskiej juncie" w Kijowie. Co więcej - wynik Tiahnyboka i Jarosza jest o wiele gorszy od rezultatów, jakie osiągali za czasów Janukowycza, przed rzekomym faszystowskim przewrotem. Trudno będzie teraz Moskwie przekonywać Zachód, że Kijów jest w rękach nacjonalistów.

6) Klęska kandydatów prorosyjskich z partii z "układu Janukowycza". Oficjalny kandydat Partii Regionów dostał niecałe 3,5 proc. Lider komunistów - 1,6 proc. W tej chwili Moskwa nie ma więc na Ukrainie tego narzędzia, które wykorzystywała zawsze przez ostatnie 20 lat - silne polityczne środowiska zorientowane na Rosję. Te wybory pokazały, że sympatie prorosyjskie to na dzisiejszej Ukrainie pocałunek śmierci dla dowolnego polityka. Co zresztą nie dziwi po ostatnich agresywnych działaniach Rosji, destabilizowaniu Donbasu i aneksji Krymu.

[object Object]
Jacek Czaputowicz o szczycie czwórki normandzkiej w Paryżutvn24
wideo 2/23

Autor: Grzegorz Kuczyński / Źródło: tvn24.pl

Tagi:
Raporty: