Władze w Kijowie deklarują, że uznają Krym za terytorium Ukrainy i nie przyjmują do wiadomości nielegalnych działań separatystów. Na "granicy" z Krymem trwają jednak prace fortyfikacyjne.
Rozdział terytorium zbuntowanego półwyspu i Ukrainy przebiega mniej więcej wzdłuż dotychczasowej granicy administracyjnej Autonomicznej Republiki Krymu. Nie jest to jednoznaczne z całością geograficznego obszaru Półwyspu Krymskiego.
Największa różnica dotyczy położonej na północno-wschodnim wybrzeżu Krymu Mierzei Arabackiej. Ciągnie się ona przez kilkadziesiąt kilometrów wzdłuż brzegu właściwego Półwyspu Krymskiego. Administracyjnie w większość nie należy do krymskiej autonomii.
Budowanie nowego podziału
W ostatnich dniach rosyjskie wojsko starało się jednak zmienić ten stan i wysadziło desant ze śmigłowców na północnej części mierzei w pobliżu miejscowości Strilkowe. Formalnie w celu ochrony tamtejszego zakładu przesyłu gazu wydobywanego na pobliskich platformach wiertniczych przed "terrorystami".
Ukraińskie wojsko zareagowało wysłaniem na miejsce znacznych sił i jak zapewnił Kijów, "napastników odparto". Wydaje się jednak, że był to przedwczesny optymizm. Opodal Strilkowa nadal są Rosjanie, którzy okopali się i mają nieustanne wsparcie śmigłowców Mi-35, które krążą nad okolicą i posterunkami wystawionymi przez Ukraińców.
Ukraińscy żołnierze rozpoczęli zatem okopywanie się na swoich pozycjach. Powstają coraz rozleglejsze fortyfikacje polowe. Podobny proces zachodzi już od ponad tygodnia na liczącym kilka kilometrów szerokości Przesmyku Perekop. Tam z południa swoje stanowiska ustawiła krymska "ochotnicza milicja" wspierana przez rosyjskie wojsko. Z drugiej strony fortyfikacje zaczęło budować ukraińskie wojsko.