Generał Ben Hodges: ukraińscy żołnierze jak MacGyver

Źródło:
PAP
Ukraiński sztab: ze zdobycznego sprzętu rosyjskiego żołnierze wykonali system artyleryjski. Nagranie
Ukraiński sztab: ze zdobycznego sprzętu rosyjskiego żołnierze wykonali system artyleryjski. NagranieFacebook.com/GeneralStaff.ua
wideo 2/24
Ukraiński sztab: ze zdobycznego sprzętu rosyjskiego żołnierze wykonali system artyleryjski. NagranieFacebook.com/GeneralStaff.ua

Ukraińskie wojsko jest jak MacGyver i pokazuje, że potrafi zrobić zaskakujący użytek z tego, co ma do dyspozycji - ocenił w rozmowie z dziennikiem "New York Times" generał Ben Hodges, były dowódca sił lądowych USA w Europie. W ocenie Philipa Wasielewskiego, byłego żołnierza piechoty morskiej i oficera pionu operacyjnego CIA, zdolność do adaptacji - obok zapewnienia odpowiedniej logistyki - może być decydującym czynnikiem wojny na Ukrainie.

Kiedy na początku sierpnia w internecie zaczęły krążyć zdjęcia fragmentów amerykańskich pocisków przeciwradarowych powietrze-ziemia AGM-88 HARM na Ukrainie, wśród obserwatorów wojny wywołało to zdziwienie. Spekulowano, czy skoro nie da się ich wystrzeliwać z posowieckich myśliwców, Kijów mógł otrzymać zachodnie samoloty. Kilka dni później okazało się jednak, że - jak poinformował Pentagon - ukraińskie lotnictwo znalazło sposób, by zintegrować amerykańskie rakiety ze swoimi migami.

Ukraińscy żołnierze jak MacGyver

Sprawa HARM-ów była jednym z przykładów tego, co były dowódca US Army w Europie generał Ben Hodges porównał na łamach "New York Timesa" do podejścia MacGyvera - bohatera serialu o tym samym tytule, który potrafił wydostać się z trudnej sytuacji za pomocą kreatywnie zaimprowizowanych materiałów dostępnych pod ręką.

Zdobyli sprzęt na Rosjanach, stworzyli z niego własny. "Został już przetestowany"

System HIMARS w UkrainaAnastasia Vlasova/The Washington Post/Getty Images

Innych przykładów inwencji żołnierzy nie brakowało: ukraińskie siły używają na przykład rakiet Brimstone z Wielkiej Brytanii, zaadaptowanych do wystrzeliwania nie z powietrza, lecz z ziemi. W podobny sposób używają również pocisków przeciwokrętowych, świeżo opracowanych rodzimych neptunów czy amerykańskich harpoonów, zaś przyczepiając lżejsze systemy rakietowe do łodzi motorowych, nadrabiają brak posiadania znaczącej floty.

Jak podał "Washington Post", budując drewniane atrapy wyrzutni HIMARS - systemów stanowiących najcenniejsze cele dla rosyjskich sił - Ukraińcy sprowokowali Rosjan do zużycia kurczącego się arsenału precyzyjnych rakiet.

Być może najbardziej spektakularnym, choć jednocześnie najbardziej tajemniczym przykładem adaptacji i kreatywności, było jednak zniszczenie bazy lotniczej Saki na Krymie, daleko za linią frontu i poza zasięgiem posiadanych przez Ukrainę broni. To, jak Ukraińcom udało się zniszczyć w tym miejscu co najmniej dziewięć samolotów wroga, do dziś pozostaje niejasne. Ukraińscy oficjele podali jedynie, że było to dzieło wojsk specjalnych, dokonane za pomocą rodzimych rozwiązań. Według cytowanego przez "NYT" przedstawiciela administracji USA, atak przeprowadzono z użyciem "zaimprowizowanej gamy broni, środków wybuchowych i taktyk".

"Strona, która najlepiej to robi, zwykle zwycięża"

Jak powiedział w rozmowie z PAP Philip Wasielewski, analityk think tanku Foreign Policy Research Institute (FPRI), były żołnierz marines i wieloletni oficer pionu operacyjnego CIA, podobne adaptacje są stałym elementem wojny. Jak zauważył, Ukraińcy zademonstrowali zdolność do zmian i adaptacji nie tylko pod względem używanej broni, ale też strategii, czego dowodem była niedawna kampania uderzeń na rosyjskie tyły i logistykę, by odciąć Rosjan od zaopatrzenia.

- To jest naturalny aspekt wojny: zawsze pojawiają się okoliczności, do których trzeba się przystosować, a strona, która najlepiej to robi, zwykle zwycięża. Być może to właśnie widzimy w tej wojnie - powiedział. Jak dodał, kwestia tego, która ze stron jest bardziej zdolna do adaptacji, to wynik między innymi kultury organizacyjnej w wojsku.

- Chodzi o to, czy dane wojsko jest skłonne akceptować pomysły pochodzące z dołów - szeregowych czy kaprali - a nie tylko te nakładane odgórnie - zwrócił uwagę Wasielewski.

Pułkownik Liam Collins, wykładowca amerykańskiej Akademii Wojskowej w West Point, który prowadził szkolenia ukraińskich żołnierzy, ocenił, że właśnie taką kulturę starali się wpoić ukraińskim żołnierzom szkolący ich instruktorzy z państw NATO.

- Kiedy zaczynaliśmy, ukraińskie siły zbrojne były wciąż armią bardzo, bardzo sowieckiego typu, gdzie niewiele mogło się dziać bez wyraźnych rozkazów z góry. Naszym celem było uczenie zachodniego sposobu walki, gdzie niżsi oficerowie podejmują inicjatywę, gdy nadarzy się ku temu okazja - powiedział Collins.

"Nie chodzi o broń, lecz o ludzi, którzy jej używają"

Wasielewski zauważył, że także siły rosyjskie pokazały pewną zdolność do adaptacji, zarówno pod względem taktycznym, jak i jeśli chodzi o uzbrojenie. Przykładem tego drugiego jest na przykład używanie systemów przeciwlotniczych S-300 do ataków na cele naziemne.

- To jest jednak bardziej przykład adaptacji wymuszonej desperacją i niedoborem rakiet ziemia-ziemia. W podobny sposób, choć Rosjanie wyciągnęli pewne lekcje na poziomie taktyki, nie widać takich zmian na poziomie strategii, bo ciągle widzimy zmasowane, wyniszczające ataki - ocenił ekspert.

- Żadna pojedyncza broń nie zmieni przebiegu wojny. Tu nie chodzi o broń, lecz o ludzi, którzy jej używają. Sposobu, w jaki jej używają. Taktyki, która wspiera odpowiednią strategię i może być wspierana przez logistykę - dodał.

Autorka/Autor:ft//now

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Anastasia Vlasova/The Washington Post/Getty Images

Tagi:
Raporty: