Marcin Wyrwał: wjechałem na centralny plac w Kramatorsku, kiedy nastąpiła potężna eksplozja

Źródło:
TVN24
Wyrwał: wjechałem na centralny plac w Kramatorsku, kiedy nastąpiła potężna eksplozja
Wyrwał: wjechałem na centralny plac w Kramatorsku, kiedy nastąpiła potężna eksplozjaTVN24
wideo 2/22
Wyrwał: wjechałem na centralny plac w Kramatorsku, kiedy nastąpiła potężna eksplozjaTVN24

Wjechałem na centralny plac w Kramatorsku we wschodniej Ukrainie. Przed moją kamerą wszystko wybuchło. Słychać było potężny huk - opowiadał w "Faktach po Faktach" dziennikarz Onetu Marcin Wyrwał. W tle było widać skutki eksplozji. Reporter mówił również, że w Ukrainie panuje przekonanie, że wciąż jest za mało zachodniego sprzętu. - Byłem niedawno w jednostce, która koordynuje drony i artylerię. Drony bardzo szybko namierzają rosyjskie czołgi, ale wtedy zaczyna się strzelanie i okazuje się, że ta artyleria nie może w te zidentyfikowane czołgi trafić - przekazał.

Inwazja Rosji na Ukrainę trwa od 142 dni. Dziennikarz Onetu Marcin Wyrwał, który relacjonuje wojnę, w piątek wieczorem był świadkiem eksplozji na głównym placu Kramatorska. Stało się to przed jego udziałem w programie "Fakty po Faktach" w TVN24.

- Miałem wystąpić jako gość, a zdaje się, że wystąpię jako reporter z miejsca zdarzenia - powiedział na antenie TVN24. Za jego plecami było widać pozostałości po eksplozji.

Jak mówił, to centralny plac największego miasta kontrolowanego przez Ukrainę Donbasu. Relacjonował, że "wjechał na ten plac w momencie, kiedy nastąpiła potężna eksplozja, słychać było potężny huk."

- Wjechałem na ten plac. Myślałem, że już jest po eksplozji, coś się paliło. Włączyłem kamerę i dopiero wtedy zrozumiałem, że to nie jest jeszcze właściwa eksplozja. Przed moją kamerą to wszystko wybuchło - mówił dziennikarz.

Pytany, czy Rosjanie celowo atakują cele cywilne na Ukrainie, ocenił, że "Rosjanie jednak wyszukują celów strategicznych" . - Natomiast oni doskonale zdają sobie też sprawę, że te ich pociski są bardzo mało precyzyjne - dodał.

- Wydaje mi się, że to, co się stało tutaj, miało jednak na celu zastraszenie przynajmniej ludzi tu, w Kramatorsku. Z 200 tysięcy mieszkańców mamy może 20 procent w tym momencie. To miasto to jest miasto-duch - mówił. Jego zdaniem po czymś takim nastąpi dalszy exodus. 

Bendyk o odpowiedzi Rosjan na zmianę sytuacji na polu walki po dostawach nowych systemów

Edwin Bendyk, prezes Fundacji Batorego powiedział w "Faktach po Faktach", że "na pewno Rosjanie chcieliby uzyskiwać efekty strategiczne, tylko rzeczywiście z bronią jaką mają w tej chwili, to się nie udaje". - Przy okazji też realizują metodę wojny totalnej, której elementem istotnym jest terror, z tym, że w przypadku Ukraińców słabo działa - dodał. 

- Jeżeli chodzi o sam zamiar Rosjan, to oczywiście do końca nie będziemy wiedzieli. Każdy z tych przypadków trzeba będzie przeanalizować oddzielnie. Na przykład w Krzemieńcu, który nas zbulwersował nie tak dawno, gdzie centrum handlowe padło ofiarą, tam najprawdopodobniej cel był strategiczny, tylko po prostu nie trafiono. Brak precyzji spowodował straszne ofiary w ludziach - mówił. Dodał, że trzeba będzie jeszcze poczekać, żeby sprawdzić jak było w przypadku ataku w Winnicy.

Rosyjski atak rakietowy w Winnicy
Rosyjski atak rakietowy w WinnicyFacebook/zelenskiy.official

- Część analityków mówi też, że to jest odpowiedź Rosjan na zmianę sytuacji na polu walki po dostawach nowych systemów uzbrojenia ze Stanów Zjednoczonych, to rakiety precyzyjne, które umożliwiają niszczenie ważnych celów strategicznych daleko za linią frontu - dodał. 

Bendyk o odpowiedzi Rosjan na zmianę sytuacji na polu walki po dostawach nowych systemów
Bendyk o odpowiedzi Rosjan na zmianę sytuacji na polu walki po dostawach nowych systemówTVN24

Wyrwał: drony namierzają rosyjskie czołgi, ale okazuje się, że artyleria nie może w nie trafić

Wyrwał pytany, czy widać wpływ zachodniego sprzętu na przebieg wojny, powiedział, że amerykańskie systemy artyleryjskie HIMARS "są i strzelają, trafiają". - Pytanie, czy wystarczająco dużo celów - dodał. 

Dziennikarz zaznaczył jednak, że panuje przekonanie, że tego sprzętu jest za mało.

- Byłem niedawno w jednostce, która koordynuje drony i artylerię. Drony bardzo szybko namierzają rosyjskie czołgi, ale wtedy zaczyna się strzelanie i okazuje się, że ta artyleria nie może w te zidentyfikowane czołgi trafić. Ja się pytam: dlaczego. Oni mówią: przecież my mamy tutaj rosyjskie haubice z 60.,70. lat. Mówię: gdzie są te wasze (brytyjskie) M777? A oni mówią: słuchaj, my tutaj na 40 kilometrów frontu mamy dwie sztuki, czego ty chcesz - relacjonował Wyrwał.  

Dodał, że "w końcu trafili jeden czołg pod koniec dnia". - To też pokazuje, jak to wszystko wygląda - mówił. 

Autorka/Autor:js/tr

Źródło: TVN24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24

Tagi:
Magazyny:
Raporty: