"Po nas przyjdą tacy źli ludzie". To oni są odpowiedzialni za zbrodnie wojenne w Buczy

Źródło:
"New York Times", tvn24.pl

Ukraińskie służby ustalają tożsamość Rosjan odpowiedzialnych za zbrodnie, które popełniono w podkijowskiej Buczy. Śledczy skupiają się przede wszystkim na 64 Samodzielnej Brygadzie Strzelców Zmotoryzowanych, stacjonującej na co dzień na Dalekim Wschodzie Rosji. Według mieszkańców Buczy i ekspertów, z którymi rozmawiał "New York Times", żołnierze tej jednostki wyróżniają się brakiem moralności i brutalnością, co w połączeniu z poczuciem bezkarności skłoniło ich "do robienia rzeczy, których nie da się opisać".

Informacje o zbrodniach dokonanych w podkijowskiej Buczy do tej pory wywołują oburzenie wśród Ukraińców i na całym świecie. Według danych burmistrza miasta Anatolija Fedoruka, w Buczy zostało zabitych 419 mieszkańców.

ZOBACZ WIĘCEJ: Burmistrz Buczy w Davos o rosyjskich zbrodniach. Jego asystentce trudno było ukryć emocje

Burmistrz Buczy w Davos: 419 mieszkańców zostało zabitych. Chcemy tych ludzi pochować
Burmistrz Buczy w Davos: 419 mieszkańców zostało zabitych. Chcemy tych ludzi pochowaćTVN24

Prokuratorzy i przedstawiciele wywiadu wojskowego od początku rosyjskiej napaści zbierają dowody w celu zidentyfikowania sprawców odpowiedzialnych za masowe zabójstwa, tortury i gwałty na niegdyś spokojnych przedmieściach stolicy Ukrainy. Jak opisuje "New York Times", współpracując z ekspertami ds. zbrodni wojennych i medycyny sądowej z całego świata, ukraińscy śledczy doszli już do wstępnych wniosków, skupiając się przede wszystkim na 64 Samodzielnej Brygadzie Strzelców Zmotoryzowanych. Zidentyfikowali już 10 żołnierzy z tej jednostki i oskarżyli ich o popełnienie zbrodni wojennych.

Według ukraińskich urzędników brygada została utworzona po wojnie z Gruzją z 2008 roku. W zeszłym miesiącu - już po tym, jak świat dowiedział się o okrucieństwach popełnionych w Buczy - prezydent Władimir Putin przyznał jej tytuł honorowy za "osiągnięcia" w Ukrainie.

Jak pisze "New York Times", brygada wzięła niewielki udział w walkach, przybywając na miejsce po tym, jak inne jednostki przejęły kontrolę nad Buczą, a następnie otrzymała zadanie jej "utrzymania". Oddziały utworzyły punkty kontrolne w całym mieście, parkowały swoje pojazdy opancerzone na podwórkach mieszkańców i zajmowały ich domy.

- Więzili naszych ludzi - powiedział Rusłan Krawczenko, szef prokuratury okręgowej, opisując działania oskarżonych żołnierzy. - Wiązali im ręce i nogi, zaklejali oczy. Bili ich pięściami i nogami, uderzali kolbami karabinów w klatkę piersiową. Symulowali egzekucje - dodał.

"Chcę tylko spróbować o tym wszystkim zapomnieć"

Nazwę brygady i listę 1600 jej żołnierzy znaleziono w plikach komputerowych pozostawionych w rosyjskiej kwaterze wojskowej w Buczy, co już na początku dochodzenia dało śledczym ogromny zasób informacji. Potem Dmytro Repliańczuk z ukraińskiej agencji informacyjnej Slidtsvo.info odnalazł w mediach społecznościowych profile kilkudziesięciu żołnierzy, w tym oficerów. Jak przekazał, trzy osoby, które przeżyły pobicie i tortury, były w stanie zidentyfikować sprawców na podstawie zdjęć.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Gwałty na dzieciach, rozstrzeliwania. Wstrząsające opisy wydarzeń z Buczy

Jedną z nich był 50-letni Jurij, pracownik fabryki. 13 marca żołnierze przyszli przeszukać jego dom. Twierdzi, że rozpoznał ich, gdy prokuratorzy pokazali mu zdjęcia. - Żołnierze byli szorstcy i nieokrzesani. Widać było, że pochodzą z tajgi - powiedział w rozmowie z reporterką "New York Timesa" Carlottą Gall.

Jurijowi udało się uniknąć najgorszego, ale 19 marca żołnierze wrócili i zatrzymali jego sąsiada Ołeksija. Mężczyzna odmówił udzielenia wywiadu, ale potwierdził, że był dwukrotnie zatrzymany przez rosyjski oddział, przez kilka godzin przesłuchiwany w piwnicy i poddany pozorowanej egzekucji, kiedy żołnierze mierzyli do niego z broni palnej. Wciąż roztrzęsiony, powiedział: - Chcę tylko spróbować o tym wszystkim zapomnieć.

"Stworzeni, by siać strach"

64 Brygada, stacjonująca na Dalekim Wschodzie Rosji, w pobliżu granicy z Chinami, należy do Wschodniego Okręgu Wojskowego, który od dawna jest postrzegany jako część rosyjskiej armii o najniższym poziomie wyszkolenia i wyposażenia. Brygada ma rosyjskich dowódców, ale składa się w dużej mierze z żołnierzy pochodzących z mniejszości etnicznych i mniej uprzywilejowanych grup - tłumaczył płk Mykoła Krasny z ukraińskiego wywiadu. Według niego brygada wyróżnia się brakiem moralności, znana jest z bicia żołnierzy i złodziejstwa. Dodał, że cel jej powołania był jasny: chodziło o stworzenie budzącej postrach jednostki, która mogłaby utrzymywać kontrolę.

- Konsekwencją tej polityki było to, co stało się w Buczy - powiedział. - Przez brak dyscypliny i agresywne zwyczaje wydaje się, że ta jednostka została stworzona po to, by siać strach - podkreślił. Jak dodał, ich pochodzenie z trudnych środowisk i to, że mogli oni działać bezkarnie, skłaniało ich "do robienia rzeczy, których nie da się opisać".

"New York Times" podkreśla, że nie tylko wróg padł ofiarą brutalności jednostki, ponieważ armia rosyjska od dawna ma reputację takiej, która znęcająca się nad własnymi żołnierzami. Na telefonie komórkowym pozostawionym w Buczy przez żołnierza 64 Brygady śledczy znaleźli na to dowód - nagranie, na którym oficer rozmawia z podwładnym, a następnie nagle uderza go w bok głowy, podczas gdy inni żołnierze stoją wokół i rozmawiają.

Czytaj: Bucza na zdjęciach sprzed wojny. Hulajnogi w parku, place zabaw, galerie sztuki

Rosyjski rząd nie odpowiedział na prośbę "New York Timesa" o komentarz w sprawie zarzutów wobec 64 Brygady, ale wielokrotnie twierdził, że oskarżenia o popełnienie okrucieństw przez jego siły w Buczy i innych miejscach są nieprawdziwe.

Zbrodnie wojenne w Buczy

Do zbrodni w Buczy dochodziło od pierwszych dni pojawienia się wojsk rosyjskich. Pierwszymi jednostkami, które pojawiły się w mieście, były powietrznodesantowe oddziały szturmowe, spadochroniarze i siły specjalne, które ostrzeliwały samochody i cywilów na ulicach oraz zatrzymywały mężczyzn podejrzanych o przynależność do armii ukraińskiej lub obrony terytorialnej.

Ksiądz z Buczy o zbrodniach Rosjan dokonanych w jego mieście
Ksiądz z Buczy o zbrodniach Rosjan dokonanych w jego mieścieTVN24

Mieszkańcy już wcześniej byli ostrzegani, że sytuacja może się pogorszyć. 67-letni emeryt Mykoła powiedział "New York Timesowi", że rosyjscy żołnierze, którzy jako pierwsi przybyli do Buczy, poradzili mu, by opuścił ją, póki może. Wspominał, że dowódca powiedział mu: "po nas przyjdą tacy źli ludzie". - Myślę, że mieli kontakt przez radio i wiedzieli, kto nadchodzi. I mieli o nich swoje zdanie - dodał Mykoła.

Skala zabójstw i pozorny brak wahania rosyjskich żołnierzy przed ich dokonywaniem skłoniły ukraińskich urzędników do przypuszczeń, że działali oni zgodnie z rozkazami. - Nie mogli nie wiedzieć - powiedział o wyższych dowódcach wojskowych szef prokuratury okręgowej Rusłan Krawczenko. - Myślę, że terror był zaplanowany - dodał.

Autorka/Autor:pp/kg

Źródło: "New York Times", tvn24.pl

Tagi:
Raporty: