70-letni Mykoła Tarakanow z obwodu czernihowskiego na Ukrainie zbudował własny kabriolet. Prace nad pojazdem zajęły emerytowi cztery lata. Nazwał swoje dzieło imieniem żony, Walentyny.
- Gdybym miał pieniądze, kupiłbym lamborghini. Ale nie mam, dlatego muszę zbierać stare lodówki i stare błotniki – mówił dziennikarzom Mykoła Tarakanow, który pracował wcześniej jako blacharz samochodowy.
70-letni emeryt z miasta Niżyn w obwodzie czernihowskim, choć nie ma wspomnianego lamborghini, może pochwalić się innym pojazdem - skonstruowanym własnoręcznie srebrnym kabrioletem. Prace nad nim zajęły mężczyźnie cztery lata.
Auto zostało wykonane z części pochodzących nie tylko z różnych marek samochodów, ale także z przedmiotów użytku domowego. Zamiast reflektorów Tarakanow zainstalował klosze od lampy domowej, maska - to część starej lodówki, prędkościomierz pochodzi z roweru.
Ukrainiec nazwał swój samochód imieniem żony "Walentyna", stworzył także własny system zabezpieczeń przeciwko kradzieży.
Źródło: tsn