Oficjalnie jest ich 750 tysięcy, nieoficjalnie grubo ponad milion. Nie mają za co żyć, dorośli nie mają pracy, dzieci nie mogą chodzić do szkół. Coraz więcej uciekinierów z Syrii koczuje w przejściowych obozach w Libanie. W prowizorycznych warunkach, utrzymują się dzięki pomocy organizacji międzynarodowych i wolontariuszy - także z Polski.
Jeden z uciekinierów - Mohammad - ma siedmiu synów i osiem córek. Jest ojcem i dziadkiem 160-osobowej rodziny. W swojej syryjskiej wiosce mieli kilka dużych domów, w Libanie koczują w jednym, bez pieniędzy, żyją z dnia na dzień.
- Nie mamy nic, a za wszystko trzeba płacić. Jedna z moich córek trzy dni temu miała termin porodu. Nie było mnie stać na to, żeby zabrać ją do szpitala. Zaczęła rodzić w domu. Dziecko zmarło po paru godzinach - podkreśla mężczyzna.
Stracone pokolenie
O dzieciach uchodźców z Syrii mówi się, że to stracone pokolenie. Choć przestają się bać, to wciąż pytają kiedy będą mogły wrócić do domu.
Dla wielu uchodźców domem są na razie garaże, przerobione na prowizoryczne mieszkania. Wspierają ich pracownicy Polskiego Centrum Pomoc Międzynarodowej. Opłacają czynsze w znalezionych przez Syryjczyków domach.
Autor: mn//kdj / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN