Ucieczka z donieckiego piekła. "Wyjechaliśmy tak, jak staliśmy"


- To było prawdziwe oblicze wojny. Straszne. Zaczęły się bombardowania i morderstwa. Było bardzo źle - mówi w rozmowie z TVN24 Julia, która do obozu dla uchodźców w Kramatorsku trafiła z "donieckiego piekła". - Praca się skończyła. Tak, jak nasze dotychczasowe życie. Wszystko, o czym marzyliśmy również się skończyło i musieliśmy uciekać - dodaje. Materiał magazynu "Polska i Świat".

Organizacje praw człowieka szacują, że od momentu wybuchu konfliktu zbrojnego na Ukrainie w kraju tym zginęło ponad 5 tys. osób, jednak eksperci przestrzegają, iż liczba ofiar może być znacznie większa. ONZ alarmuje również, że działania wojenne zmusiły do ucieczki z domów nawet milion osób.

Mimo rozejmu wynegocjowanego w ramach porozumienia w Mińsku walki wciąż trwają, a kolejne osoby decydują się opuścić miejsce zamieszkania.

- W pewnym momencie ludzie nie wytrzymują. Decydują, że już dosyć ostrzału, głodu; dość siedzenia w piwnicy - wyjaśnia w rozmowie z TVN24 Łukasz Skoczylas, koordynator pomocy Polskiej Akcji Humanitarnej w Kramatorsku.

To właśnie ośrodek dla uchodźców w Kramatorsku jest dla wielu uciekających z regionów ogarniętych walkami Ukraińców pierwszym przystankiem. PAH organizuje w tym miejscu pomoc, rozdaje najbardziej potrzebujące produkty: leki, paczki żywnościowe czy odżywki dla dzieci.

- Wyjechaliśmy tak, jak staliśmy. Bez pieniędzy, bez rzeczy - opowiadają ci, którzy zdecydowali się uciec.

Ucieka coraz więcej osób

Julia wyjaśnia w rozmowie z TVN24, że do obozu w Kramatorsku trafiła z "donieckiego piekła". Jak mówi, zobaczyła tam "prawdziwe oblicze wojny". - Praca się skończyła. Tak, jak nasze dotychczasowe życie. Wszystko to, o czym marzyliśmy również się skończyło i musieliśmy uciekać - wspomina.

Część uchodźców znalazła schronienie w obozie "Romaszka" koło Charkowa, wyremontowanym i prowadzonym przez Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej.

- W grudniu 2014 w obozie mieszkało 130 osób - wyjaśnia dr Wojciech Wilk z PCPM. - Teraz, czyli półtora miesiąca później, jest ich 360 - dodaje.

Na terenach, gdzie toczone są działania zbrojne wciąż mieszka ponad 5 mln ludzi. Sytuacja tych, którzy zdecydowali się zostać, pogarsza się z dnia na dzień.

Autor: kg/kka / Źródło: tvn24

Raporty: