Co roku tysiące uchodźców z Maroka usiłują sforsować granicę z Melillą - hiszpańską enklawą w Północnej Afryce, która jest jednostką administracyjną Hiszpanii. Niektórzy próbują przeskoczyć przez płot, za którym mieści się ogromne pole golfowe. Na swoją szansę ucieczki czekają w naprędce skleconych namiotach w rezerwacie Gurugu. O próbie przedostania się do lepszego życia rozmawiał z nimi wysłannik TVN24.
Fragment reportażu nadały "Fakty" TVN.
Uchodźcy z Maroka, którzy chcą przedostać się do Melilli, miesiącami czekają na okazję i przygotowują się do skoku przez płot, położony na granicy Maroka z tą hiszpańską eksklawą. Mieszkają w naprędce skleconych namiotach w lasach rezerwatu Gurugu.
Skok przez płot
Przygotowują m.in. haki, które będą mogły wbić się w siatkę płotu - jej oczka są tak małe, że nie da się wbić w nie palców.
Największe szanse na sforsowanie płotu są wtedy, gdy przeszkodę zaatakuje kilkadziesiąt, a nawet kilkaset osób. Wtedy strażnicy nie są w stanie wyłapać wszystkich.
Wielu próbuje po kilka razy. Mamadou, z którym udało się porozmawiać wysłannikowi TVN24 Wojciechowi Bojanowskiemu, usiłował przedostać się do Melilli już sześć razy. Przygotowuje się do kolejnego skoku.
Emigranci usiłują przedostać się do Melilli również tradycyjnymi sposobami - chowając się w skrytkach w samochodach, przejeżdżających przez granicę. Taka próba słono kosztuje - ok. trzech tysięcy euro. Pogranicznicy są jednak wyposażeni w bardzo czuły sprzęt, wyczuwający nawet bicie serca, dlatego takie próby udają się nielicznym.
Cały reportaż Wojciecha Bojanowskiego:
Autor: asz//rzw / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN