Tysiące chcą dymisji premiera


Dymisji premiera Silvio Berlusconiego domagały się tysiące demonstrantów, którzy w sobotę wzięli udział w antyrządowej demonstracji na ulicach Rzymu. - Włochy muszą zerwać z berlusconizmem - oświadczył Pier Luigi Bersani, lider opozycji i organizator manifestacji.

Na wtorek we włoskim parlamencie zaplanowano głosowanie nad wotum zaufania dla rządu, osłabionego przez rozłam w koalicji.

Włochy chcą się zmienić

Dokładnej liczby uczestników demonstracji nie podano. Jej hasła to oprócz żądań dymisji szefa rządu także postulaty głębokich zmian w polityce gospodarczej i społecznej. Na czele pochodu przechodzącego przez Wieczne Miasto niesiono wielki transparent: "Z Włochami, które chcą się zmienić".

Do polityków największej siły centrolewicowej opozycji dołączyli liderzy pozaparlamentarnych partii skrajnej lewicy, między innymi komuniści.

"Tak dalej być nie może"

Podczas kończącego demonstrację wiecu na Lateranie przywódca Partii Demokratycznej Pier Luigi Bersani oświadczył, że panuje stan kryzysu politycznego, na który "nie ma remedium", gdyż centroprawica straciła większość w parlamencie.

- W najbliższy wtorek, niezależnie od tego, jak się potoczą sprawy, istnienie kryzysu zostanie potwierdzone, nie rozwiążą go kupując dwa, trzy głosy - powiedział lider PD, nawiązując do wszczęcia przez prokuraturę dochodzenia w sprawie domniemanego kupowania przez koalicyjny Lud Wolności głosów w opozycyjnej partii Włochy Wartości przed wtorkowym głosowaniem.

- Jesteśmy tutaj, by skierować przesłanie pełne wiary w możliwość zmiany we Włoszech. Tak dalej być nie może - podkreślił Bersani i dodał, że "Włochy muszą zerwać z berlusconizmem".

Polityk oświadczył, że bilans lat rządów Silvio Berlusconiego jest "katastrofalny". - W kraju nic się nie poprawiło. W widoczny sposób oddaliliśmy się od silnych państw Europy - powiedział.

74-letni Silvio Berlusconi powtarza, że jest przekonany o tym, iż otrzyma poparcie w głosowaniach w obu izbach parlamentu. Jego zdaniem należy zrobić wszystko, by uniknąć przyspieszonych wyborów, dwa i pół roku po poprzednich.

Źródło: PAP, lex.pl