Tusk: "kilka słów za dużo" prezydenta


- Uważam, że padło kilka słów za dużo - tak premier Donald Tusk skomentował w TVN24 wtorkowe przemówienie prezydenta Lecha Kaczyńskiego na wiecu w Tbilisi. - Ale to była sytuacja szczególna - przyznał premier.

Prezydent Lech Kaczyński, przemawiając w Tbilisi do 150 tysięcy ludzi, poparł jednoznacznie poprał Gruzję, potępiając agresję rosyjskich wojsk na ten kraj. Wywołało to entuzjazm tłumu, który skandował: "Polska! Polska!"

- Nie ukrywałem, że chciałbym, by polscy politycy, także pan prezydent, zachowywali się w tej krytycznej sytuacji tak, żeby nie narazić na szwank polskiego interesu - mówił w specjalnym wywiadzie dla TVN24 szef rządu. Podkreślił jednocześnie, że "bardzo ceni gesty solidarności".

Tusk dodał, że ważne dla niego było, by "nie przekraczać pewnych granic". - Ja się czuję odpowiedzialny za bezpieczeństwo Polski (...) i równocześnie bardzo chcę, żeby polska nie traciła swojej pozycji - mówił szef rządu - Chciałbym, żeby Polska była partnerem w UE, która nadaje ton polityce europejskiej i jednocześnie, żeby nikt nie wykorzystywał Polski jak harcownika - podkreślił Donald Tusk.

"Nie możemy być neutralni"

We wtorek w Tbilisi prezydent stwierdził, że to Moskwa sprowokowała konflikt kaukaski i w związku z tym cała odpowiedzialność spada na nią. - Rosjanie planowali pewną operację. Planowali ją z Abchazji, a później przyszło im do głowy, że dużo wygodniej będzie z południowej Osetii - powiedział Lech Kaczyński, podkreślając, że tak prezydent Gruzji interpretuje to, co się stało i on się z tym zgadza.

Po powrocie do Polski prezydent bronił swoich słów: - Wiedziałem co chcę powiedzieć. Moje słowa były przemyślane - powiedział.

Źródło: tvn24