Historia potrafi być wyjątkowo złośliwa. W nagranej rozmowie Marka Belki i Bartłomieja Sienkiewicza pojawia się wątek tego, jak hiszpański premier Mariano Rajoy świetnie poradził sobie z aferą w 2013 roku. Politycy zastanawiali się, co by się stało w podobnej sytuacji w Polsce. Paradoksalnie teraz Donald Tusk tłumaczył się ze "swojej" afery na wspólnej konferencji... właśnie z Rajoyem.
Na jednym z ujawnionych przez tygodnik "Wprost" nagrań można usłyszeć jak Belka i Sienkiewicz rozmawiają na temat Hiszpana. Minister mówi z uznaniem o tym, jak Mariano Rajoy poradził sobie z aferą korupcyjną, która w 2013 roku wstrząsnęła hiszpańską sceną polityczną.
- Ciekaw jestem, jakby to wyglądało u nas, gdyby sytuacja była podobna - odpowiada na to Belka.
Odwrócone role
Nieco ponad rok później historia zaśmiała się polskiemu rządowi w twarz. W poniedziałek Tusk spotykał się z premierem Hiszpanii i wystąpił z nim na wspólnej konferencji prasowej. Nieuniknionym było także odniesienie się premiera do afery w Polsce. Ta kwestia zajęła znaczną część konferencji.
Do sprawy ujawnionych nagrań polityków odniósł się też Rajoy. Po wysłuchaniu wystąpienia premiera powiedział, że nie miał wcześniej zamiaru o tym mówić, ale postanowił wyrazić solidarność z osobami, które zostały nielegalnie nagrane.
- Uważam, że nielegalne nagrania są zamachem przeciwko jednemu z podstawowych praw człowieka, czyli prawu wolności i swobody. Chciałbym, aby ci, którzy to zrobili, jak najszybciej zostali osądzeni przez prawo - zaznaczył premier Hiszpanii.
Cios bez efektu
Rajoy borykał się z poważnym kryzysem wizerunkowym na początku 2013 roku. Prasa ujawniła wówczas, że od lat funkcjonował nielegalny i tajny schemat finansowania rządzącej Partii Ludowej. Przedstawiciele biznesu wpłacali "datki" w postaci siatek czy walizek gotówki, które następnie były wypłacane jako "dodatki" do pensji szeregowi polityków. W gazetach pojawiły się zeskanowane strony z notatnika prowadzonego przez skarbnika ugrupowania, Luisa Barcenasa. Od jego nazwiska nazwano całą aferę.
Ujawnienie korupcyjnego mechanizmu wywołało wielką burzę w Hiszpanii. Doszło do wielkich demonstracji, a pod internetową petycją wzywającą premiera do ustąpienia, podpisał się milion osób. Po miesiącach kolejnych przecieków i ujawniania prawdziwej skali nielegalnego finansowania, Rajoy dopiero w sierpniu oficjalnie wystąpił przed parlamentem i złożył wyjaśnienia. Nie ustąpił ze stanowiska, ani nie ogłosił wcześniejszych wyborów.
Pomimo teoretycznie potężnego ciosu wizerunkowego, partia Rajoya nie straciła na popularności, a on sam pewnie utrzymuje się na stanowisku. W okresie gdy afera była w szczytowym momencie, Partia Ludowa miała około 30 procent poparcia. Obecnie jest to mniej więcej tyle samo. Następna najpopularniejsza partia, socjaliści, ma nieco ponad 20 procent poparcia. Na początku 2013 roku było to bliżej 25 procent.
Autor: mk/kka / Źródło: tvn24.pl, PAP