Malski, dziekan wydziału stosunków międzynarodowych Uniwersytetu Lwowskiego, został ukraińskim ambasadorem w Warszawie w lipcu 2010 r. Mianował go prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz, obalony w lutym br.Znawcy ukraińskiej sceny politycznej twierdzili wtedy, że kandydatura Malskiego była promowana przez ówczesnego ministra spraw zagranicznych Ukrainy Kostiantyna Hryszczenkę.
"Stał się zakładnikiem władz w Kijowie w trudnych czasach"
Ukraińskie środowiska opozycyjne oraz ukraińska społeczność w Polsce zarzucały Malskiemu, że podczas trwających od listopada ubiegłego roku do lutego protestów przeciwko rządom Janukowycza nie opowiedział się jednoznacznie po żadnej ze stron konfliktu.
- Robił to, co kazano mu robić w Kijowie. Sądzę, że za rządów Janukowycza nie miał zbyt wielkiej możliwości manewrowania. Był zakładnikiem władz, ale potrafił dogadywać się z Polakami – powiedzieli w rozmowie z Polską Agencją Prasową zbliżeni do ukraińskiej dyplomacji rozmówcy w Kijowie.- Malski potrafił zbudować sobie autorytet w kołach rządowych w Warszawie. Stał się po prostu zakładnikiem władz w Kijowie w trudnych czasach. Jego zwolnienie wygląda dziś na odwet polityczny, a nie na przemyślany krok – ocenił proszący o anonimowość dyplomata z MSZ Ukrainy.
Gościem "Faktów po Faktach" był Markijan Malski
Autor: kg//gak / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24