Kolejny raz tysiące Turków wyszło na ulice miast, by zamanifestować swoje poparcie dla laickości państwa. Skandowali hasło: Turcja jest świecka i pozostanie świecka. Manifestanci wyrazili tym samym dezaprobatę dla islamskiego rządu i perspektywy wyboru skrajnego polityka na prezydenta kraju.
W demonstracji w mieście Manisa wzięło udział udział ponad 50 tysięcy ludzi. To największa demonstracja w obronie laickiego państwa od czasu gdy w niedzielę w Stambule manifestowało ponad milion osób.
Manisa jest miastem przewodniczącego parlamentu Bulenta Arinca, który jest także członkiem rządzącej partii Sprawiedliwości i Rozwoju (Justice and Development Party), która dąży do uczynienia z islamu religii państwowej. Sobotnie protesty zainicjowane był przez na dzień przed kolejną turą wyborów prezydenckich w parlamencie, w których uczestniczy proislamski wicepremier i minister spraw zagranicznych Abdullah Gul.
We wtorek Trybunał Konstytucyjny anulował pierwszą turę wyborów, argumentując, że w czasie głosowania w parlamencie zabrakło kworum, czyli dwóch trzecich liczby deputowanych.
Próbą wyjścia z patowej sytuacji jest projekt poprawki do konstytucji. Na jej mocy prezydent państwa byłby wybierany w głosowaniu powszechnym, a nie tak jak dotąd przez parlament. Komisja parlamentu tureckiego zaaprobowała ten projekt.
Przyjęcie poprawki, popieranej zarówno przez rządzącą Partię Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), jak i opozycyjną Partię Ojczyźnianą (ANAP), oznaczałoby dla Turcji zasadniczą zmianę ustrojową. Prezydent byłby wybierany w głosowaniu powszechnym na maksymalnie dwie pięcioletnie kadencje, podczas gdy obecnie wybiera go parlament na wyłącznie jedną kadencję, trwającą siedem lat.
Źródło: PAP, Rzeczpospolita