- Syryjskie siły bezpieczeństwa zastrzeliły co najmniej 6 cywilów - uczestników prodemokratycznych demonstracji - poinformowała w piątek syryjska działaczka na rzecz praw człowieka. Według jej relacji, od początku trwających od dwóch miesięcy protestów zginęły setki osób, a zagraniczni dziennikarze zostali wyrzuceni z kraju.
Demonstranci zginęli w Darze na południu Syrii, na przedmieściach Damaszku oraz w położonym w środkowej części kraju mieście Homs - podała Raza Zaitouna.
Z kolei inny obrońca praw człowieka relacjonował, że siły bezpieczeństwa ostrzelały również demonstrację w miejscowości Al-Majadin we wschodniej Syrii, raniąc cztery osoby. Jak powiedział, w ostatnich dniach siły rządowe zintensyfikowały działania na obszarach plemiennych niedaleko granicy z Irakiem. W kilku miejscowościach regionu wybuchły protesty, których uczestnicy domagali się ustąpienia prezydenta Baszara el-Asada. Na tereny te przypada większość dziennego wydobycia syryjskiej ropy (ok. 380 tys. baryłek).
Społeczne protesty w Syrii - do tej pory jednej z najsurowszych dyktatur w świecie arabskim - trwają od połowy marca. Według szacunków Komisji Praw Człowieka ONZ z rąk sił rządowych mogło zginąć nawet 850 osób.
Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters