To jest przeżycie, którego wymazać się nie da i nie da się do niczego porównać - mówił w TVN24 Miłosz Wieczorek, Polak, który jest w południowej Turcji, gdzie pomaga ofiarom trzęsienia ziemi. Opowiedział o własnych przeżyciach z nocy, gdy kataklizm dotknął między innymi jego miasto. - Kiedy poczułem, że cały blok chodzi od lewa do prawa, uświadomiłem sobie, że to jest trzęsienie ziemi - powiedział.
W Besni na południu Turcji jest Miłosz Wieczorek, który wraz z innymi Polakami pomaga osobom dotkniętym trzęsieniem ziemi. W rozmowie z TVN24 opowiedział, że "około 15 milionów osób zostaje w tym momencie bez dachu nad głową, są bezdomni, są na ulicach albo koczują w obozach". - To jest chyba na razie najzimniejszy region, do jakiego przyjechaliśmy. Tutaj było -7 [stopni Celsjusza], ale oczywiście odczuwalna [temperatura] jest zdecydowanie niższa, bo cały czas tutaj wieje - dodał.
Pytany o to, skąd dowiaduje się o osobach, które potrzebują pomocy, Wieczorek wyjaśnił, że dzięki mediom społecznościowym. - Ludzie piszą do nas bezpośrednio, gdzie jest potrzebna pomoc. Piszą, gdzie są rodziny, które faktycznie takiej pomocy potrzebują - wyjaśnił.
Wieczorek o trzęsieniu ziemi: pamiętam każdą sekundę
Rozmówca TVN24 wspominał moment, gdy doszło do trzęsienia ziemi. - Wszyscy modlili się o to, żeby to nie było na morzu, żeby to nie przychodziło z Cypru - trzęsienia ziemi z Cypru również do nas docierają. Wtedy tragedia byłaby jeszcze większa, dlatego że przyszłoby do nas ogromne tsunami - powiedział Polak, na co dzień mieszkający w Mersin nad Morzem Śródziemnym. - Bardzo dużo osób z miasta uciekało już w środku nocy, już po tym pierwszym trzęsieniu ziemi korkowali autostrady - dodał.
- Tego się niestety zapomnieć nie da. To jest przeżycie, którego wymazać się nie da i nie da się do niczego porównać. (…) To jest najstraszniejszy moment, najstraszniejsza noc na pewno. Pamiętam każdą sekundę. My myśleliśmy, że to już jest w zasadzie koniec - powiedział.
Wspominał, że trzęsienie ziemi wyrwało go ze snu. - Kiedy poczułem, że cały blok chodzi od lewa do prawa, uświadomiłem sobie, że to jest trzęsienie ziemi. Wątpliwości nie było, jak usłyszeliśmy huk ścian - tarcie, chodzenie ścian, całej konstrukcji. To jest bardzo głośny dźwięk - wyjaśnił.
- Najpierw musieliśmy przeczekać wstrząsy, bo klatki schodowe są tą najsłabszą konstrukcją w całym bloku, najmniej bezpieczną, dlatego trzeba było te wstrząsy przeczekać. One były bardzo długie, około półtorej minuty czy dwie minuty trwały - powiedział.
W tym czasie - opowiadał Wieczorek - wraz z żoną przygotowali się opuszczenia bloku. - Schowałem portfel i dokumenty, bo to jest najbardziej potrzebne w razie czego. Tak się też okazało, bo ci, którzy nie wzięli dokumentów, ci z Polaków, którym nie udało się zabrać ich z domu, mieli na przykład utrudniony powrót do kraju – zaznaczył.
"Benzyny brakowało w zasadzie wszędzie"
Wieczorek mówił o wyjeździe z pomocą do jednego ze znajomych. - Pojechaliśmy z myślą, żeby wydostać go i jego rodzinę z miasta. Zawieźliśmy paliwo dlatego, że tego pierwszego dnia po trzęsieniu ziemi benzyny brakowało w zasadzie wszędzie - relacjonował.
- Przyjechaliśmy do niego z tą myślą, że wróci z nami, że oni wyjadą całą rodziną, natomiast on zabrał to paliwo i jedzenie, i stwierdził, że nie wyjeżdżają, tylko jadą pomagać ratownikom - dodał.
Trzęsienie ziemi w Turcji i Syrii
Epicentrum trzęsienia ziemi o magnitudzie 7,8, które w poniedziałek nad ranem nawiedziło południowo-wschodnią Turcję i północno-zachodnią Syrię, znajdowało się w tureckiej prowincji Kahramanmaras. Niecałe 12 godzin później, kilkadziesiąt kilometrów na północ, miało miejsce drugie trzęsienie o magnitudzie 7,7. Obu zjawiskom towarzyszyła seria ponad 100 wstrząsów wtórnych.
Dotknięty trzęsieniem ziemi rejon południowo-wschodniej Turcji i północno-zachodniej Syrii jest aktywny sejsmicznie i często dochodzi w nim do wstrząsów. Jednak to ostatnie jest najpotężniejszym tego typu kataklizmem w tym regionie w ostatnim czasie. W 1999 roku na skutek trzęsienia w tureckim Izmit zginęło 17-18 tysięcy osób. Jak pokazały pomiary, wstrząsy miały magnitudę 7,6.
Najtragiczniejsze w historii pomiarów sejsmicznych trzęsienie ziemi odnotowano w 1976 roku w chińskiej prowincji Tangshan. Oficjalne dane władz mówiły o 250 tysiącach ofiar. Prawdopodobnie były mocno zaniżone, bo niektóre źródła podawały liczbę nawet 650 tysięcy zabitych. Trzęsienie ziemi w Tangshan miało - według oficjalnych danych - magnitudę 7,5, choć inne pomiary wskazywały nawet na magnitudę 8,2. Z kolei magnitudę wynoszącą 9,5 miało najsilniejsze w historii odnotowane pomiarami trzęsienie, w 1960 roku, w Chile. Zginęło wtedy ponad 1650 osób.
Źródło: TVN24