Po próbie puczu w Turcji, potępionej również przez opozycję, Recep Tayyip Erdogan powinien skupić się na pojednaniu, a nie represjach - pisze "Financial Times". Zarówno "FT", jak i "New York Times" oceniają, że trudno mówić o triumfie demokracji w tym kraju.
W artykule redakcyjnym w poniedziałek brytyjski "Financial Times" ocenia, że "nie może być żadnego usprawiedliwienia dla próby przewrotu", a podczas gdy takie wydarzenia w przeszłości uzyskiwały poparcie społeczne, to "obecnie w Turcji nieliczni chcą, by siły zbrojne ingerowały w działania wyłonionych w wyborach władz".
"Triumf politycznego islamu"
Także "New York Times" wskazuje, że wśród przeciwników puczu byli także ci, "którzy zaciekle sprzeciwiali się rządom" Erdogana, co rozbudziło nadzieje, że prezydent "wykorzysta chwilę, aby wznieść się ponad polityczne podziały i zjednoczyć kraj". "Jednak w miarę postępu czasu, było coraz bardziej jasne, że dla Erdogana i jego religijnie konserwatywnych zwolenników był to - bardziej niż cokolwiek innego - triumf politycznego islamu" - komentuje nowojorska gazeta.
Zauważa, że choć laiccy i liberalni Turcy zasadniczo sprzeciwili się przewrotowi, który uznali za naruszenie zasad demokracji, to na ulice wylegli zwolennicy szefa państwa, którzy "w większości wykrzykiwali hasła religijne i z poparciem dla Erdogana, a nie demokracji jako takiej".
W podobnym duchu "FT" komentuje, że "choć rząd odzyskał już kontrolę, to daleko jest do niezmąconego zwycięstwa tureckiej demokracji". "Erdogan utrzymuje entuzjastyczne poparcie około połowy wyborców, ale nie poczynił żadnych ustępstw w związku z obawami innych grup" - zauważa dziennik, dodając, że turecki prezydent "doprowadził sekularystów i liberałów do stanu furii i desperacji, podsycając etniczne i religijne tarcia".
"Represje tylko pogorszą sytuację"
Nie jest jasne, kto był organizatorem próby puczu; Erdogan wprawdzie oskarżył o jego przeprowadzenie zwolenników swego największego wroga, mieszkającego w USA islamskiego duchownego Fethullaha Gulena, ale istnieją inne przyczyny niezadowolenia w szeregach armii, włączając politykę tureckich władz w Syrii - ocenia gazeta. Ostrzega, że "dalsze represje tylko pogorszą sytuację". "Konflikty wewnątrz różnych frakcji już osłabiły turecką policję i siły bezpieczeństwa, które borykają się z atakami terrorystycznymi ze strony dżihadystów z Państwa Islamskiego i kurdyjskich bojowników. Dalsze czystki mogą doprowadzić do katastrofalnej destabilizacji" - pisze "FT".
Ostrzega zarazem, że pucz i jego następstwa w Turcji będą miały konsekwencje wykraczające daleko poza granice kraju. "Ankara jest kluczowym sojusznikiem dla USA w Syrii i dla Unii Europejskiej w rozwiązaniu kryzysu migracyjnego" - przypomina.
Erdogan "lepiej przysłużyłby się swemu wystawionemu na wstrząsy krajowi, gdyby zauważył, że demokracja to nie tylko wygrywanie wyborów, ale też potrzeba szacunku i powściągliwości wobec przeciwników i budowanie wspólnego poparcia dla podzielanych celów, w tym prymatu cywilnych rządów" - podsumowuje "Financial Times".
Również "NYT" pisze o oznakach wskazujących na to, że Erdogan "wykorzystuje okazję do zaostrzenia rozprawy z tymi, których uważa za wrogów". "Za każdym razem, gdy był on konfrontowany z wyzwaniami dla swej władzy, od protestów ulicznych trzy lata temu do śledztwa korupcyjnego, które dotknęło jego najbliższego otoczenia, marginalizował swych przeciwników i stawał się coraz bardziej autorytarny" - komentuje nowojorski dziennik.
Autor: adso\mtom / Źródło: PAP