Amanda Berry została uwolniona po dziesięciu latach z niewoli w domu Ariela Castro. Oto jak wyglądała jej pierwsza rozmowa telefoniczna z babcią po dziesięcioletniej rozłące.
- Cieszę się, że znów jesteś z nami. Myślałam, że już po tobie... - mówiła wyraźnie wzruszona Fern Gentry do Amandy. - Nie! Jestem tutaj! - odpowiedziała wnuczka, dodając, że bardzo tęskni za rodziną.
Babcia dopytywała jeszcze, czy mała dziewczynka, z którą uwolniono Amandę, to jej dziecko. - Tak. To moja córka - odpowiedziała twierdząco Berry, dodając, że dziecko urodziło się w Boże Narodzenie.
- Wygląda na to, że wszystko w porządku. Bogu dzięki... - powiedziała już po zakończeniu rozmowy dziennikarzowi Gentry, ledwo hamując wzruszenie.
Uwolnione po latach
To właśnie Berry, która jako 16-latka zniknęła w 2003 roku, zadzwoniła w poniedziałek na policję. Dzięki sąsiadowi, który usłyszał jej krzyki, kobiecie udało się wydostać z domu, gdzie od lat była więziona wraz z Giną DeJesus i Michelle Knight.
Dom, w którym - jak podejrzewa policja - kobiety były więzione od początku swego zaginięcia około 10 lat temu, znajduje się zaledwie kilka kilometrów od miejsc, gdzie widziano je po raz ostatni. Amanda Berry zniknęła w 2003 roku, w drodze powrotnej z pracy w barze szybkiej obsługi. Gina DeJesus zaginęła w 2004 roku jako 14-latka, kiedy wracała ze szkoły do domu. Trzecia kobieta to 32-letnia obecnie Michelle Knight, zaginiona w 2002 roku.
Autor: mtom/k / Źródło: CNN, PAP