Republikański gubernator, mimo że oficjalnie w walce o fotel prezydenta USA popiera republikanina Johna McCaine'a, to już "robi sobie plecy" w obozie Demokratów. Arnold Schwarzenegger, czyli kultowy Terminator, chętnie powalczyłby nie tylko z filmowymi łotrami, ale i z tymi, którzy niszczą środowisko... Najlepiej z ministerialnego fotela.
W wywiadzie dla telewizji ABC News gubernator Kalifornii przyznał z wdziękiem, że pomimo faktu, iż w nadchodzących wyborach będzie popierał Johna McCaine'a, to gdyby jego kandydatowi nie udało się pokonać Baracka Obamy, chętnie usłyszałby w słuchawce głos Demokraty, gdyby ten zadzwonił do niego z propozycją objęcia ministerstwa ochrony środowiska lub energetyki.
- Przyjąłbym ten telefon teraz, i kiedy on zostanie prezydentem. Nie traktuję tego (ochrony środowiska) jako sprawy politycznej - odpowiedział Schwarzenegger na pytanie dziennikarza ABC "jak zareagowałby na telefon z propozycją zostania w rządzie Obamy "carem" ds. energii i środowiska.
Porozumienie coraz bliżej?
Trzeba przyznać, że w środowisku Demokratów zaangażowanie republikańskiego gubernatora w walce o ochronę środowiska i promocję "czystych" technologii rzeczywiście jest cenione wysoko. Niedawno pochwalił go za to sam Obama.
Schwarzenegger, jak na dżentelmena przystało, odwdzięczył się z wielką gracją, broniąc Demokraty w telewizyjnym wywiadzie przed zarzutami, że zbyt często zmienia zdanie w kluczowych sprawach. - To normalne, że politycy zmieniają poglądy... O ile są uczciwi - mówił Schwarzenegger.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum