Niepokoje w krajach arabskich rozlewają się na kolejne państwo rządzone przez dyktatora. Teraz problemy ma Muammar Kaddafi. W Benghazi na wschodzie Libii doszło do starć tłumu protestujących z policją - podaje Reuters i BBC.
Demonstranci mają być niezadowoleni z powodu aresztowania przez policję prawnika, który otwarcie krytykował władze. Mężczyzna został wypuszczony, jednak mimo tego demonstracje nie ustały. Doszło do starć ze służbami bezpieczeństwa, które próbowały rozproszyć protestujących.
Jak podkreśla BBC nie udało się na razie niezależnie potwierdzić doniesień o demonstracjach w Bengazi, ale świadkowie twierdzą, że uczestniczyło w nich nawet dwa tysiące ludzi. Relacjonują oni, że demonstranci obrzucili kamieniami policję, która odpowiedziała armatkami wodnymi, gazem łzawiącym i gumowymi kulami.
Jak podaje państwowa telewizja libijska, w wielu miastach kraju odbywają się też spontaniczne wiece poparcia dla ekscentrycznego dyktatora.
Problemy dla kolegów
Libia jest kolejnym krajem arabskim w którym dochodzi do protestów. Od początku 2011 roku zbuntowani obywatele obalili dyktatora w Tunezji i Egipcie. Zamieszki w Algierii, Jemenie i Jordanii wymusiły ustępstwa na autorytarnych władzach. Obecnie trwają protesty w kolejnym arabski kraju, Bahrajnie.
Kaddafi rządzi Libią od przewrotu wojskowego w 1969 roku. Dzięki znacznym wpływom z eksportu ropy jest w stanie dotychczas pewnie utrzymywać się na swoim stanowisku. Ma również wpływowych przyjaciół w Europie, zwłaszcza premiera Włoch Silvio Berlusconiego. Dyktator słynie z ekscentrycznych i kontrowersyjnych zachowań.
Źródło: reuters, pap