Talibom, którzy stawiają czoła międzynarodowej koalicji na południu Afganistanie, kończy się amunicja, twierdzą wojskowi NATO. Tymczasem od rakiet antytalibańskiej koalicji zginęło omyłkowo siedmiu afgańskich policjantów.
Afgańska policja i naoczni świadkowie mówią, że pocisk rakietowy wystrzelony przez jeden z samolotów NATO trafił w pojazd patrolowy policjantów. - Zakładamy, że pilot wziął policjantów za talibów - powiedział agencji dpa lokalny komendant policji Abdul Kajum.
Rzecznik sił NATO w Kabulu oświadczył, że badane są okoliczności tego zajścia. W prowincji Kunduz rozpoczęła się w czwartek rano operacja przeciwko talibom, prowadzona wspólnie przez NATO i siły afgańskie.
Talibom brakuje amunicji?
Tymczasem w innej prowincji, Helmand, kolejny dzień trwa operacja "Mosztarak" (słowo to oznacza "razem" w języku dari), która ma wyprzeć talibów z ich ostatniego bastionu, w tej prowincji, miasta Marjah.
Według BBC, która powołuje się na oficerów NATO, talibańskim obrońcom zaczyna brakować już amunicji. Z podsłuchanych rozmów bojowników wynika, że zwracają się do talibów w innych rejonach kraju o pomoc.
Żywe tarcze z cywilów
Ze strony wspierających siły NATO afgańskiej armii podnoszą się też głosy, że talibowie wykorzystują cywilów jako żywe tarcze. - Szczególnie na południe Marjah wróg walczy z zabudowań, na których dachach nasi żołnierze widzieli kobiety i dzieci - oświadczył dowodzący siłami afgańskimi gen. Mohaidin Ghori.
Przyznał, że ogranicza to możliwości działania wojska, które stara się unikać ofiar wśród cywilów. Nie do końca jednak się to udaje - od początku trwania operacji z rąk sił koalicji zginęło już kilkunastu cywilów.
Źródło: BBC, PAP