Tajlandzka policja zatrzymała 124 osoby, które niemal zupełnie nago uczestniczyły w "narkotykowej imprezie" w centrum Bangkoku. Byli to niemal wyłącznie młodzi mężczyźni, wśród nich lokalni biznesmeni, lekarze i celebryci.
Pansa Amarapitak z tajlandzkiej policji w rozmowie z mediami przekazał, że wczesnym rankiem w niedzielę władze otrzymały zawiadomienie o "imprezie narkotykowej" odbywającej się w jednym z hoteli w centrum Bangkoku. Na miejscu policja w jednej z wynajętych przestrzeni zastała dużą grupę osób, które bawiły się jedynie w bieliźnie. Impreza została przerwana, a wszystkie 124 osoby na miejscu zostały zatrzymane. Byli to niemal wyłącznie młodzi mężczyźni oraz dwie kobiety.
Impreza narkotykowa w bieliźnie
Przy 31 z zatrzymanych osób znaleziono nielegalne środki odurzające, w tym ecstasy i metamfetaminę - przekazała policja. W organizmach 66 uczestników imprezy wykryto także obecność narkotyków. Pansa Amarapitak poinformował, że policja ubiega się teraz o sądowe pozwolenie na zatrzymanie osób podejrzanych o posiadanie narkotyków na dłużej niż 48 godzin. Pozostałe osoby zostały zwolnione.
Lokalny dziennikarz Sirote Klampaiboon opublikował w serwisie X zdjęcie z akcji policji w hotelu. We wpisie wskazał, że w "napędzanej narkotykami imprezie" brali udział między innymi aktorzy, dyrektorzy znanych klinik kosmetycznych, profesorowie, lekarze i celebryci. Zaznaczył, że wedle doniesień w imprezie brali udział również turyści, a wszyscy mieli mieć "muskularną" budowę ciała.
Nielegalny handel narkotykami
Tajlandia jest głównym ośrodkiem nielegalnego handlu narkotykami w Azji Południowo-Wschodniej, a naloty policyjne i konfiskaty narkotyków takich jak heroina i metamfetamina są częste - podała w poniedziałek agencja AFP. Według Biura Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC), w ubiegłym roku w Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej skonfiskowano rekordowe 190 ton metamfetaminy.
Za posiadanie narkotyków takich jak ecstasy i metamfetamina w Tajlandii grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.
Źródło: France24, tvn24.pl