W środę na targu Pratunam w Bangkoku znaleziono bombę - poinformowała policja. Ładunek miał prawdopodobnie eksplodować w serii piątkowych ataków w stolicy Tajlandii, które raniły cztery osoby.
- Urządzenie działało, ale nie wybuchło, bo było schowane pod stertą ubrań, więc nie było wystarczająco dużo tlenu - powiedział w rozmowie z agencją Reutera pragnący zachować anonimowość przedstawiciel policji.
Dodał, że znalezione urządzenie jest uruchamiane za pomocą mechanizmu zegarowego i podłączone do tzw. powerbanku. Jest też takiego samego typu jak bomby wykorzystane w piątkowych atakach i prawdopodobnie zostało podłożone w tym samym czasie, co pozostałe urządzenia wybuchowe - wyjaśnił przedstawiciel policji.
Eksplozje w stolicy Tajlandii
Premier Tajlandii Prayuth Chan-ocha poinformował, że w związku ze sprawą aresztowano dziewięciu podejrzanych, w tym dwóch mężczyzn oskarżonych o podłożenie dwóch bomb przed komendą główną stołecznej policji. Obaj pochodzą z prowincji Narathiwat leżącej na zamieszkanym głównie przez muzułmanów południu, przy granicy z Malezją, gdzie działa silny ruch separatystyczny. Od 2004 roku zginęło tam już prawie siedem tysięcy ludzi. Wicepremier Prawit Wongsuwan powiedział dziennikarzom, że piątkowe ataki były związane z "grupą z Południa", ale nie podał więcej szczegółów.
Autor: momo/adso / Źródło: PAP