Przyjechał ze Szwajcarii ładą na białoruską granicę i poprosił o azyl polityczny. Osłupiałym pogranicznikom oświadczył, że kocha Lenina, komunizm, a Białoruś na równi z Kubą i Wenezuelą jest najlepsza na świecie. Po 10 dniach zmienił zdanie.
- Na potwierdzenie swych przekonań zaprezentował pełne wydanie dzieł Lenina, które miał w bagażniku - opisuje groteskę rosyjski dziennik "Nowyje Izwiestija".
Nie wiedząc, co począć z fanatykiem komunizmu, białoruskie służby wysłały Szwajcara do ośrodka imigrantów w Brześciu. Dopiero po kilku dniach rozmyślań służby imigracyjne rozpoczęły przygotowywać stosowne dokumenty dla przyszłego azylanta. Do tego jednak czasu młody miłośnik Lenina i idei komunizmu oświadczył, że chce wrócić do ojczyzny.
Odjechał spiesznie nie podając przyczyn decyzji. Tą samą ładą.
Źródło: PAP, tvn24.pl