Prezydent Syrii Baszar al-Asad nie zgadza się na stworzenie na terytorium kraju bezpiecznych stref dla uchodźców, za którymi opowiada się administracja prezydenta USA Donalda Trumpa - wynika z opublikowanego w piątek wywiadu Asada dla portalu Yahoo News.
Za zorganizowaniem bezpiecznych stref w Syrii opowiadał się też Katar oraz rebelianci walczący z wojskami reżimu Asada.
- To nierealny pomysł. (...) Bardziej opłacalne, praktyczne i tańsze jest zaprowadzenie stabilności niż tworzenie stref bezpieczeństwa - ocenił Asad. Dodał jednocześnie, że takie miejsca stanowiłyby cel dla ataków rebeliantów.
Pomysłu stref bezpieczeństwa w Syrii nie popiera również ONZ. Jej zdaniem w kraju tym nie ma obecnie odpowiednich warunków, ponieważ toczą się tam nadal walki.
"Jasne polityczne stanowisko" USA
Asad ostrożnie przyjął zapowiedź skupienia się nowych władz USA na walce z dżihadystami, w której Trump nie wykluczył współpracy z sojusznikiem Syrii, Rosją. Administracja Baracka Obamy otwarcie domagała się ustąpienia Asada oraz wspierała rebeliantów walczących z jego reżimem.
W rozmowie z Yahoo News Asad zadeklarował, że jest gotowy do współpracy z Amerykanami w walce z dżihadystami z tzw. Państwa Islamskiego (IS). Zastrzegł tylko, że będzie ona możliwa jeśli, USA zajmą "jasne polityczne stanowisko" w sprawie syryjskiej suwerenności i integralności.
- Jeżeli Amerykanie będą szczerzy, to oczywiście, że wtedy z radością przyjmiemy ich pomoc. Tak jak każdy inny kraj chcemy pokonać terrorystów - tłumaczył syryjski przywódca.
Asad zaprzeczył doniesieniom, że od 2011 roku w więzieniu w Damaszku zabito do 13 tys. osadzonych. Informowała o tym organizacja Amnesty International.
Autor: mm / Źródło: PAP, Reuters