Społeczność międzynarodowa potępiła birmańską juntę wojskową za ogłoszenie nowych zarzutów przeciwko liderce opozycji i zdobywczyni Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi. Noblistka 13 z ostatnich 19 lat spędziła w areszcie domowym.
Miała wyjść na wolność 27 maja. Teraz grozi jej dodatkowe 5 lat odsiadki, bo reżim oskarżył ją o złamanie zasad odbywania aresztu. Oburzone całą sprawą są USA, Wielka Brytania, Unia Europejska, ONZ, organizacje praw człowieka oraz norweski Komitet Noblowski, które potępiły rozpoczynający się w poniedziałek proces.
Według birmańskich uchodźców oskarżenie ma na celu uniemożliwienie liderce opozycyjnej partii Narodowa Liga na rzecz Demokracji (NLD) udziału w obiecywanych na 2010 rok wielopartyjnych wyborach.
Świat oburzony
Zdaniem brytyjskiego premiera Gordona Browna "reżim wyraźnie chce znaleźć najmniejszy choćby pretekst, żeby przedłużyć bezprawne jej przetrzymywanie". Z kolei szefowa amerykańskiej dyplomacji Hillary Clinton uznała zarzuty wobec Suu Kyi za "bezpodstawne". Zapowiedziała, że podniesie tę kwestię w rozmowach z Chinami i innymi krajami południowoazjatyckimi.
Znacznie ostrzej zaprotestował szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso. "Zamiast ją aresztować, powinno się zwolnić ją z aresztu domowego, który jest jawnym pogwałceniem prawa międzynarodowego" - napisał w specjalnym oświadczeniu.
W Oslo norweski Komitet Noblowski zażądał natychmiastowego, bezwarunkowego uwolnienia laureatki Pokojowej Nagrody Nobla z 1991 roku. Jej uwięzienie uznał za "absolutnie nie do przyjęcia" oraz "sprzeczne z międzynarodowymi zasadami i regułami".
Do bezwarunkowego zwolnienia Aung San Suu Kyi wezwał też sprawozdawca Narodów Zjednoczonych ds. Birmy Tomas Ojea Quintana.
Z aresztu domowego do więzienia
W areszcie domowym spędziła ona, z przerwami, ponad 13 z ubiegłych 19 lat. W czwartek przewieziono ją do więzienia w Rangunie i umieszczono w odosobnionej celi w związku z incydentem z zeszłego tygodnia, kiedy obywatel USA dostał się do jej rezydencji.
6 maja władze Birmy zatrzymały 53-letniego Amerykanina, który przepłynął jezioro Inya, nad którym znajduje się siedziba Suu Kyi. Mężczyzna, zidentyfikowany jako John William Yettaw spędził w domu Suu Kyi prawdopodobnie dwa dni. Policja wyłowiła go z jeziora, gdy wracał i w czwartek oskarżyła o "nielegalne pływanie", naruszenie prawa o imigracji i zachęcanie innych do łamania prawa.
Źródło: PAP