Świat oburzony "potwornym" i "haniebnym" wyrokiem

Aktualizacja:

Liderka birmańskiej opozycji Aung San Suu Kyi została skazana na trzy lata ciężkich robót, jednak junta zamieniła decyzję sądu na 18 miesięcy aresztu domowego. Sądzony z nią Amerykanin John Yettaw usłyszał znacznie bardziej surowy wyrok: siedem lat robót przymusowych. Świat jednogłośnie potępia birmański reżim za wtorkowy wyrok.

Sąd początkowo skazał noblistkę na trzy lata więzienia, ale po pięciominutowej przerwie do sali rozpraw wszedł minister spraw wewnętrznych Maung Oo i odczytał rozkaz specjalny szefa junty birmańskiej Thana Shwe, w którym wyrok zredukowano o połowę i zezwolono na odbywanie go w areszcie domowym, w rezydencji pani Suu Kyi w Rangunie.

Szef junty podpisał rozkaz w poniedziałek, a więc kiedy wyroku jeszcze nie ogłoszono. W rozkazie zredukowano także - również do 18 miesięcy - kary dwóch pracownic Suu Kyi, sądzonych razem z nią.

Jak podano, Than Shwe zdecydował się na złagodzenie kary by "utrzymać pokój" oraz ze względu na zasługi ojca noblistki, birmańskiego bohatera, który dał krajowi niepodległość.

Skazany za trzy przestępstwa

Skazany został też 54-letni Amerykanin John Yettaw, który w maju przepłynął jezioro, zakradł się do domu Aung San Suu Kyi i pozostał tam przez dwa dni. W sumie postawiono mu trzy zarzuty i skazano w sumie na 7 lat więzienia.

Wymierzono mu karę trzech lat za złamanie przepisów w sferze bezpieczeństwa, trzy lata za wykroczenia imigracyjne oraz rok za "pływanie w miejscu, gdzie jest to zakazane". Yettaw, który jest mormonem, powiedział w sądzie, że Bóg nakazał mu ostrzec Suu Kyi, iż zostanie zamordowana przez "terrorystów".

Wyrok od dawna oczekiwany

Werdykt w toczącym się procesie oczekiwany był już pod koniec lipca, ale został przesunięty ze względu na "konieczność zinterpretowania terminów prawnych odnoszących się do konstytucji z 1974 roku". Sytuację skomplikowała też choroba Yettawa - w zeszłym tygodniu cierpiący na cukrzycę Amerykanin został przewieziony do szpitala. Jednak w poniedziałek Yettaw, sprawca całego zamieszania, który dał juncie pretekst do skazania noblistki, został wypisany ze szpitala.

Zdaniem zwolenników noblistki, proces był jedynie pretekstem dla junty, by trzymać w zamknięciu Aung San Suu Kyi do czasu przyszłorocznych wyborów. Prawnik Aung wskazywał, że prawo, na mocy którego jest sądzona, to część birmańskiej konstytucji nieobowiązującej juz od 25 lat. Argumentował też, że nie można pociągnąć jej do odpowiedzialności za zachowanie Yattawa, skoro znajdowała się ona w areszcie domowym, w ściśle chronionym przez władze domu. Jednak sąd nie uznał tych racji.

"Potworny wyrok"

Fasadowość procesu Suu Kyi jest jeszcze potworniejsza przez to, że jego rzeczywistym celem jest zerwanie jej więzi z narodem, dla którego stanowi ona promień nadziei i oporu. Gordon Brown

Społeczność międzynarodowa jednogłośnie potępiła władze Birmy za skazanie Aung San Suu Kyi. Szwedzka prezydencja Unii Europejskiej zażądała "natychmiastowego" i "bezwarunkowego" uwolnienia opozycjonistki. UE zapowiedziała, że wyciągnie nowe konsekwencje wobec birmańskich przywódców, odpowiedzialnych za ten wyrok. Tego samego chce też prezydent Francji Nicolas Sarkozy.

Po tym wyroku Aung San Suu Kyi nie ma żadnych szans udziału w wyborach powszechnych w przyszłym roku, które powinny być wolne i uczciwe. szef MSZ Malezji Anifah Aman

Jeszcze ostrzej zareagował brytyjski premier Gordon Brown, który nazwał wyrok "potwornym" i uznał go za polityczny. "Jest to kolejny dowód na to, że reżim militarny w Birmie jest zdecydowany działać wbrew opinii międzynarodowej z całkowitym lekceważeniem przyjętych standardów prawnych" - napisał premier w oświadczeniu. "Fasadowość procesu Suu Kyi jest jeszcze potworniejsza przez to, że jego rzeczywistym celem jest zerwanie jej więzi z narodem, dla którego stanowi ona promień nadziei i oporu" - podkreślił Brown. Wezwał też ONZ do wprowadzenia ogólnoświatowego zakazu na sprzedaż broni reżimowi Thana Shwe.

W sprawie wyroku zbiorą się Azjaci

Do zwołania specjalnego posiedzenia państw Azji Południowo-Wschodniej wezwał szef malezyjskiego MSZ Anifah Aman. - Po tym wyroku Aung San Suu Kyi nie ma żadnych szans udziału w wyborach powszechnych w przyszłym roku, które powinny być wolne i uczciwe - powiedział Aman.

W skład ASEAN wchodzą Tajlandia, Malezja, Singapur, Indonezja, Filipiny, Brunei, Wietnam, Laos, Birma i Kambodża.

Haniebny werdykt

Organizacja obrony praw człowieka Amnesty International (AI) nazwała wyrok "haniebnym". "Jej aresztowanie i proces, a obecnie wyrok nie są niczym więcej jak maskaradą polityczną i sądową" - napisała sekretarz generalna AI Irene Khan w komunikacie. AI zaapelowała o jej natychmiastowe i bezwarunkowe zwolnienie. Przypomniała przy tym, że w Birmie jest przetrzymywanych 2100 więźniów politycznych.

Aung San Suu Kyi, liderka Narodowej Ligi na rzecz Demokracji, spędziła niemal 14 z ostatnich 20 lat w odosobnieniu. W 1991 roku została uhonorowana Pokojową Nagrodą Nobla i przyznawaną przez Parlament Europejski Nagrodą im. Sacharowa.

Źródło: PAP, BBC, tvn24.pl