Ten scenariusz powtarza się od kilku tygodni - w walkach między wojskiem Sri Lanki a tamilskimi rebeliantami giną cywile, a świat reaguje oburzeniem, które nic nie zmienia.
Według niektórych doniesień, tylko w miniony weekend wskutek ostrzału artyleryjskiego zginęło na północy kraju nawet 1000 osób. Z kolei we wtorek i w środę doszło do ataków na szpital, co kosztowało życie 100 cywilów.
W takiej sytuacji Rada Bezpieczeństwa ONZ wyraziła zaniepokojenie i zaapelowała zarówno do rządu jak i do Tamilskich Tygrysów, aby chroniły cywilów.
Najwyższy organ ONZ obradował formalnie na temat sytuacji na Sri Lance po raz pierwszy od czasu, gdy kilka miesięcy temu walki między lankijską armią a rebeliantami przybrały na sile.
Wcześniej 15 krajów należących do tego gremium prowadziło nieformalne rozmowy, jednak Rosja, Chiny, Wietnam i Libia blokowały wszelkie inicjatywy, nie zgadzając się na ingerowanie w wewnętrzne ich zdaniem sprawy Sri Lanki, które nie stanowią zagrożenia dla bezpieczeństwa międzynarodowego.
Jak podała agencja Reutera powołując się na oenzetowskich dyplomatów, państwa te zmieniły zdanie wobec rosnącej liczby ofiar cywilnych konfliktu na Sri Lance.
Apel do rebeliantów i rządu
W przygotowanym z inicjatywy Francji, Wielkiej Brytanii i Austrii oświadczeniu, Rada Bezpieczeństwa ONZ wezwała tamilskich rebeliantów do złożenia broni i potępiła ich za "podejmowane przez szereg lat akty terroryzmu" oraz za wykorzystywanie cywilów jako żywej tarczy.
Lankijską armię skrytykowała zaś za kontynuowanie ostrzału artyleryjskiego w strefie walk pomimo świadomości, że na obszarze tym przebywa wielu cywilów. RB ONZ zaapelowała również do rządu w Kolombo, aby pomógł cywilom wydostać się ze strefy walk oraz pozwolił na dostawy pomocy humanitarnej.
Także amerykański prezydent Barack Obama wezwał w środę lankijską armię i rebeliantów, aby nie dopuścili do przekształcenia kryzysu humanitarnego w katastrofę humanitarną.
Wojna od 25 lat
Konflikt między lankijską armią a Tygrysami-Wyzwolicielami Tamilskiego Ilamu (LTTE), którzy walczą o oderwanie północno-wschodniej części wyspy od reszty kraju, trwa już od ćwierćwiecza. W ostatnich miesiącach wojska zdobyły wyraźną przewagę nad rebeliantami i osaczyły ich na małym skrawku ziemi na wybrzeżu. Na obszarze tym uwięzionych zostało jednak także około 60 tys. cywilów.
Źródło: PAP